Finlandia już nie tak przyjazna dla uchodźców
Blisko 60 proc. fińskiego społeczeństwa uważa, że uchodźcy, którym władze nie przyznały prawa pobytu w Finlandii, powinni przebywać w zamkniętych ośrodkach - wynika z opublikowanego w niedzielę sondażu zamówionego przez radykalną partię Finowie.
Badanie zostało wykonane na początku października przez ośrodek Kantar TNS na zlecenie partii Finowie (PS), która krytykuje politykę migracyjną rządu; do czerwca wchodziła ona w skład koalicji rządzącej, na której czele stoi Juha Sipila (KESK). Wyniki badania przytacza dziennik "Helsingin Sanomat".
59 proc. Finów uważa, że uchodźcy, których podania azylowe zostały negatywnie rozpatrzone przez fińskich urzędników, powinni do czasu powrotu do kraju pochodzenia lub kraju, z którego przybyli zostać natychmiast umieszczeni w zamkniętych ośrodkach. Blisko co piąty ankietowany sądzi, że - tak jak obecnie - powinni mieć oni prawo do swobodnego przemieszczania się. Pozostali ankietowani nie mają w tej sprawie zdania.
Z sondażu wynika również, że pomysł odizolowania uchodźców, którym nie przyznano prawa pobytu w Finlandii popiera 67 proc. wyborców rządzącej koalicji. Również większość, czyli 56 proc. wyborców partii opozycyjnych popiera to rozwiązanie.
"Sondaż dowodzi, że jeśli chodzi o wartości, to moglibyśmy być częścią obecnego rządu" - skomentował wynik badania lider partii Finowie Jussi Halla-aho.
Właśnie spór o wartości był przyczyną rozłamu w partii Finowie, której liderem w czerwcu został Halla-aho, europarlamentarzysta, zastępując Timo Soiniego (ST), obecnego ministra spraw zagranicznych w rządzie Sipili. Premier Sipila oraz minister finansów Petteri Orpo w związku eurosceptyczną i radykalną retoryką nowego kierownictwa partii Finowie, nie widzieli możliwości kontynuacji współpracy w rządzie.
Dyskusja na temat odizolowania uchodźców, którym odmówiono azylu zaczęła się w Finlandii po ataku nożownika w Turku w połowie sierpnia. Sprawca ataku ubiegał się o azyl, fiński urząd ds. migracji odmówił mu go pod koniec 2016 roku, ale on oczekiwał jeszcze na rozpatrzenie odwołania i nadal mieszkał w ośrodku dla uchodźców w Turku.