"Financial Times": Zachód i państwa Sahelu muszą zmienić politykę ws. islamistów
Pojmanie zakładników przez islamistów w Algierii powinno skłonić państwa regionu i Zachód do porzucenia dotychczasowej polityki, która sprawiła, że duże części Sahelu stały się rajem bezprawia dla islamskich ekstremistów - pisze "Financial Times".
18.01.2013 | aktual.: 18.01.2013 10:32
Przykładem wzrostu roli ekstremizmu w Sahelu jest obecne pojmanie nieznanej liczby zakładników w Algierii - ocenia "FT". Jak twierdzą porywacze, powodem akcji stała się interwencja francuskich wojsk w sąsiednim Mali, którego władze zmagają się z rebelią islamistów.
"Polityka (wobec niespokojnego Sahelu) dotychczas opierała się głównie na militaryzmie, a mniej na służbach wywiadowczych i dyplomacji, co przygotowało urodzajny grunt pod ekstremizm. Podejście to musi być bardziej zrównoważone (...)" - pisze "FT" w komentarzu redakcyjnym.
"Francja słusznie uznała, że ryzyko działania (w Mali) jest lepsze niż ryzyko bezczynności, choć możliwe, że zwlekała z działaniem zbyt długo". Z kolei podejście USA do islamistycznej rebelii w Mali "przyniosło skutki odwrotne od zamierzonych" - "z naiwną wiarą w malijskie instytucje demokratyczne USA poparły tamtejsze wojsko, które - jak wierzono - było kontrolowane przez amerykańskich przyjaciół, a tymczasem to oficer szkolony w USA obalił malijski rząd" - wytyka brytyjski dziennik.
Według gazety porwanie pracowników gazowych w Algierii nie było, jak twierdzą oni sami, odpowiedzią na francuską interwencję, lecz chodziło w nim o "głośny debiut nowej organizacji zbrojnej Mochtara Belmochtara", aktywnego od wielu lat dżihadysty, który najprawdopodobniej stoi za akcją pojmania zakładników i jeszcze w grudniu dowodził islamistami z organizacji Al-Kaida Islamskiego Maghrebu (AQIM).
Żadne państwo nie jest bardziej świadome wzrostu znaczenia islamistycznych sił w Sahelu niż Algieria, która stoczyła krwawą walkę z islamistami, a mimo to wciąż musi prowadzić rozmowy z innymi państwami w celu wyeliminowania zagrożenia zamachami ekstremistycznymi - pisze "FT".
Gazeta przypomina, że Algieria przestała obstawać przy negocjacjach między rządem Mali a tamtejszymi rebeliantami dopiero wtedy, gdy islamiści rozpoczęli marsz na malijską stolicę Bamako. "Ułatwiło to francuską interwencję. Teraz Algieria musi ściślej współpracować z państwami regionu, aby przywrócić stabilność w Mali" - dodaje "Financial Times".