FBI prowadziło śledztwo w sprawie Trumpa. Badało czy jest agentem Rosjan
Kilka dni po tym, jak w maju 2017 roku Trump zwolnił szefa FBI, Biuro wszczęło śledztwo sprawdzające, czy prowadzi tajną współpracę z Rosją - ujawnia "New York Times".
Jak pisze dziennik, zachowanie i kontakty Trumpa i jego ludzi z Rosjanami niepokoiły FBI już podczas kampanii prezydenckiej, ale Biuro nie chciało wszczynać śledztwa w tak newralgicznym momencie. Dopiero zwolnienie dyrektora FBI Jamesa Comeya - po tym jak ten nie zgodził się odwołać śledztwa w sprawie rosyjskich koneksji współpracowników prezydenta - spowodowało, że kierownictwo służby rozpoczęło formalne dochodzenie.
Dochodzenie miało podwójny charakter. Kontrwywiadowczy, mający sprawdzić czy Trump nie działa na rzecz Rosji i przeciwko interesom USA oraz kryminalny, dotyczący utrudniania działania wymiaru sprawiedliwości. Śledztwo agencji nie trwało długo, bo kilka dni po jego wszczęciu przejął je powołany do tego przez Departament Sprawiedliwości specjalny prokurator Robert Mueller, były szef FBI za kadencji George'a Busha jr.
Raport końcowy ze śledztwa Muellera spodziewany jest w pierwszej połowie tego roku. Jak dotąd nie wiadomo o żadnych dowodach, które bezpośrednio wskazywałyby na zmowę Trumpa z Rosjanami. Wiadomo natomiast, że aż 17 osób z otoczenia prezydenta miało ukrywane kontakty z przedstawicielami Kremla. W ubiegłym tygodniu na jaw wyszło natomiast, że były szef kampanii Paul Manafort dzielił się danymi z wewnętrznych sondaży z Konstantinem Kilimnikiem, domniemanym współpracownikiem rosyjskiego wywiadu na Ukrainie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl