Fatalna wpadka Bidena. Zamiast Zełenskiego zaprosił na scenę Putina

Nie widać końca serii wpadek Joe Bidena. Podczas szczytu NATO prezydent USA miał zapowiedzieć wystąpienie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Zamiast tego na scenę zaprosił "prezydenta Putina". Obaj przywódcy starali się obrócić niezręczną sytuację w żart.

Joe Biden, zapowiadając Wołodymyra Zełenskiego, przedstawił go "prezydent Putin"
Joe Biden, zapowiadając Wołodymyra Zełenskiego, przedstawił go "prezydent Putin"
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto
Justyna Lasota-Krawczyk

12.07.2024 | aktual.: 12.07.2024 01:09

- Wszystkie kraje, które poparły ten pakt, zobowiązały się wesprzeć Ukrainę tak, jak to robiły dotychczas. Budujemy most do NATO dla Ukrainy, prowadzący do ostatecznego członkostwa, w miarę kontynuowania przez Ukrainę ważnych reform krajowych. Ten pakt, który jest tutaj na scenie, jest centralnym elementem tego mostu - powiedział Biden podczas prezentacji deklaracji "Ukraine compact" przez 23 państwa (w tym Polskę), które podpisały dwustronne umowy z Ukrainą o bezpieczeństwie.

- Rosja nie zwycięży. Ukraina zwycięży - podkreślił prezydent USA.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Oddając głos prezydentowi Zełenskiemu, Biden zapowiedział go jako "prezydenta Putina". - Panie i Panowie, panie prezydencie Putin. Prezydent Putin? Pokona prezydenta Putina. Prezydent Zełenski - natychmiast poprawił się i próbował wybrnąć z niezręcznej sytuacji.

- Jestem tak skupiony na pokonaniu Putina - zażartował prezydent.

- Jestem od niego lepszy - odparł Zełenski.

- Jesteś cholernie lepszy - zapewnił Biden.

Zełenski podziękował przywódcom i Bidenowi za wsparcie, zwracając przede wszystkim uwagę na obietnicę dostarczenia systemów obrony powietrznej.

- Mamy 23 mocne porozumienia. A ten pakt podniesie naszą współpracę do nowego poziomu - oznajmił.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski