Fałszywe podpisy? Jakubiak i Bartoszewicz mogą mieć problemy
Według informacji portalu Goniec, Marek Jakubiak, ubiegając się o urząd prezydenta w 2020 roku, miał kupić i wykorzystać przy rejestracji swojej kandydatury podrobione podpisy poparcia. Osoba odpowiedzialna za ich zbieranie współpracuje obecnie z komitetem Artura Bartoszewicza, który zgromadził zaskakująco dużą liczbę podpisów. Obaj politycy stanowczo zaprzeczają zarzutom.
Co musisz wiedzieć?
- Marek Jakubiak w 2020 r. miał korzystać z fałszywych podpisów poparcia.
- Mateusz Piepiórka, wiązany z fałszerstwami, obecnie pełni funkcję pełnomocnika komitetu wyborczego Artura Bartoszewicza.
- Artur Bartoszewicz zdołał zebrać aż 248 tys. podpisów poparcia, co wzbudziło podejrzenia o ich autentyczność.
Jakie są dowody na fałszerstwa podpisów?
W 2020 r. Marek Jakubiak, startując na prezydenta, miał korzystać z fałszywych podpisów poparcia. Jak donosiła "Gazeta Wyborcza", grupa migrantów z Ukrainy i Białorusi przez 10 dni przepisywała dane z wykazów na karty poparcia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wyglądać będzie II tura? Prof. Dudek pewny ws. Mentzena
- Oczywiście, że Jakubiak o wszystkim wiedział - zapewnia anonimowy informator portalu Goniec.pl, który miał brać udział w fałszowaniu list poparcia. Organizacją miał zajmować się Mateusz Piepiórka, który obecnie jest pełnomocnikiem komitetu wyborczego Artura Bartoszewicza.
Jakubiak zapłacił łącznie 100 tys. zł, co potwierdzają przelewy na konto spółki Chris House. "Dysponujemy bankowymi potwierdzeniami przelewów zlecanych przez Jakubiaka" - zapewnia portal Goniec. Firma oficjalnie wykonywała dla polityka "badanie rynku piw w Wielkiej Brytanii".
- Jakubiak płacił za tę usługę ratami. Swoją drogą, wie pan, dlaczego wybrał przelewy, a nie gotówkę? Żeby odliczyć sobie od tego VAT. Nie wiem, czy to jeszcze zachłanność, czy już głupota - dodaje rozmówca Gońca.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wylosowano kolejność na debatę. W sieci komentarze
Czy Bartoszewicz również korzystał z fałszywych podpisów?
Artur Bartoszewicz zaskoczył wszystkich, zbierając 248 tys. podpisów poparcia. W wywiadzie dla Kanału Zero, Bartoszewicz przyznał, że w ciągu 27 dni zebrał 130 tys. podpisów, co wzbudza podejrzenia o ich autentyczność - komentują autorzy tekstu.
Mateusz Piepiórka, związany z fałszerstwami Jakubiaka, jest teraz jego pełnomocnikiem. - Bartoszewicz chciał, żeby podpisy docierały do niego listownie, na adres domowy, z poczt w całym kraju. Więc Mateusz musiał jeździć po Polsce i wysyłać mu te koperty - mówi informator Gońca.
Bartoszewicz w rozmowie z Gońcem uciekał od odpowiedzi i odsyłał do Mateusza Piepiórki.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Sztab Nawrockiego domagał się zmiany prowadzącej. Jest decyzja TVP
"PKW to my się nigdy nie baliśmy"
Według informatora dziennikarzy, fałszowanie podpisów poparcia przed każdymi wyborami stało się rutynową praktyką, a możliwości rzeczywistej weryfikacji przez Państwową Komisję Wyborczą są bardzo ograniczone. PKW może co najwyżej porównać numer PESEL z nazwiskiem lub sprawdzić, czy dana osoba żyje, ale to nie wystarcza, by mieć pewność co do autentyczności podpisu.
- PKW to my się nigdy nie baliśmy. I nadal się nikt nie boi. W tych wyborach nadal jest to samo, po prostu leci lewizna. W PKW ręce rozkładają. Nic nie mogą nam zrobić. Prokuratura też - twierdzi informator.
Goniec zapytał więc Mateusza Piepiórkę, czy to on "organizował akcję produkcji podpisów poparcia dla kandydata Marka Jakubiaka i czy to on wynajął biura, w których obcokrajowcy wypełniali listy z poparciem. I czy on dostał za to od Jakubiaka 100 tysięcy złotych".
Ten najpierw zdecydowanie zaprzecza - relacjonuje Goniec. "A gdy pokazujemy mu konkretne przelewy na Chris House, w której był większościowym udziałowcem, w końcu przyznaje: 'Ta spółka była wynikiem pewnego nieporozumienia. Trzy lata próbowałem się z niej wydostać. W całą tę sprawę byłem uwikłany tylko formalnie, osobiście nie brałem w niej udziału" - czytamy w portalu.
Źródło: Goniec.pl