Najdłuższy blok w Polsce. Jego remont będzie problematyczny
W tym roku ma się rozpocząć malowanie na biało najdłuższego zamieszkałego budynku w Polsce, czyli słynnego falowca w Gdańsku, w którym mieszka około 5 tys. ludzi. Nie obejdzie się jednak bez trudności, bo część mieszkańców nielegalnie zabudowała klatki schodowe. I nie ma zamiaru łatwo odpuścić.
15.02.2024 | aktual.: 05.03.2024 10:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O planowanym remoncie mówiło się już od dwóch lat, jednak niedawno serwis trojmiasto.pl poinformował, że ruszy w tym roku. Całe zadanie ma zająć kilka lat, być może nawet osiem. Końcowy efekt ma wszystko jednak wynagrodzić, bowiem wieżowiec wróci do starego, jasnego, jednolitego koloru.
Z publikacji lokalnego serwisu wynika jednak, że spółdzielnia "Przymorze" najpierw będzie musiała uporać się ze sporym problemem. Chodzi o zabudowanie, a czasem wręcz zawłaszczenie niektórych części budynku przez mieszkańców. Spółdzielcy nie chcą sięgać po radykalne środki, szukają porozumienia, ale mają nawet kłopot, by skontaktować się z właścicielami lokali, bo ci - jak się okazuje - nawet w nich nie mieszkają.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Z tego co wiem, to będzie walka i nie pójdzie wcale łatwo - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Krzysztof Skrzypski, prezes Zarządu Dzielnicy Przymorze Wielkie. - Być może brakuje jakichś rozmów, spotkań z mieszkańcami. Wiem, że oni się skarżą, że dostają suche pismo, że mają to rozebrać i nie do końca wszystko rozumieją. Może gdyby poznali spojrzenie chociażby strażaka na ten problem, to by inaczej do tego podeszli - wyjaśnia.
To jest nielegalne
Do większości mieszkań falowca wchodzi się przez tzw. galerie, złośliwie nazywane przez niektórych balkonami, ponieważ są niezabudowane z jednej strony, przez co drzwi do mieszkań nie są osłonięte od wiatru i mrozu. Galerie pełnią funkcje zewnętrznych klatek schodowych.
Z biegiem lat niektórzy mieszkańcy zaczęli jednak te galerie rozdzielać, zabudowywać i montować w nich okna, przez co budynek ma niespójny wygląd. Co gorsza, w galeriach pojawiły się montowane na dziko drzwi na klucz, kraty albo przegrody, co stało się poważnym problemem, jeśli wziąć pod uwagę przepisy przeciwpożarowe oraz dostęp do większych wind. Niektórzy twierdzą, że mieli zgodę na montaż i zapowiadają walkę w sądzie, broniąc się przed przymusowym demontażem.
- Słyszałem nawet o przypadkach z falowców, że niektórzy wyburzyli ściany w kuchni, powiększając sobie mieszkanie o parę metrów, robiąc kuchnię z części galerii, a ze swojej kuchni dodatkowy pokój. A poza tym dużo ludzi postawiło np. szafy czy szafki w galeriach - mówi Krzysztof Skrzypski. - Ludzie się do tego przyzwyczaili, bo niektóre zabudowy stanęły tam 20 czy 30 lat temu, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że to jest nielegalne.
Malowanie będzie mogło się odbyć dopiero po uporządkowaniu spraw związanych z zabudową galerii.
"Pomalować mogliby"
Jednym z pierwszych mieszkańców falowca był 82-letni obecnie Jan Gehrke, który wprowadził się do niego w 1971 r. Jak mówi, w jego otoczeniu wiele się zmieniło przed lata, bo na początku naprzeciwko wieżowca było tylko pole, a teraz jest kilkadziesiąt budynków. Nie potrafi sobie jednak przypomnieć, kiedy przeszedł on ostatnio jakiś solidny remont.
- Czasem poprawiają jakieś tam belki, bo odskakują. Przychodzi jakiś człowiek i coś zamaluje. Takie drobne naprawy. A tak konkretnie to było dawno, dano temu - stwierdza Gehrke. - Pomalować mogliby. Tak by to estetyczniej wyglądało. Tylko to wszystko koszty, panie, koszty są.
Natomiast żadnego remontu nie mają prawa pamiętać Katarzyna i Marzena, dwie studentki, które drugi rok wynajmują mieszkanie w jednej ze środkowych klatek. Chwalą sobie, że ich galeria jest przeszklona, bo dzięki szybom czują się bezpieczniej i jest cieplej na klatce, a przez to również i w mieszkaniu.
- Jeśli spółdzielnia chce rozbierać te zabudowy, to niech rozbiera i niech zrobi nowe, jednolite dla całego bloku - uważa Katarzyna. - To był głupi pomysł, żeby zamiast klatki była odkryta galeria. Przecież można przez to wypaść. Nieraz się bałam, mijając się z sąsiadem na tym niby korytarzu.
- Nawet idąc nim we dwie idziemy jedna za drugą, bo trochę strach - potwierdza Marzena. - Skoro ma być duży remont, to najlepsza okazja, żeby coś z tym zrobić. Spółdzielnia będzie miała okazję, żeby się wykazać.
Falowiec w Gdańsku najdłuższy w Polsce
Oficjalnie na gdańskim Przymorzu falowców jest siedem, ale tylko dwa z nich mają po kilkanaście klatek schodowych. Mieszkańcy Trójmiasta najczęściej określają tak tylko ten najdłuższy, 16-klatkowy, ulokowany przy ul. Obrońców Wybrzeża. Jest tak długi, że ma aż cztery adresy: przyporządkowano mu numery 4, 6, 8 i 10. Każdy segment liczy po cztery klatki, w których łącznie mieszczą się 1793 mieszkania.
Falowiec w Gdańsku mierzy 860 metrów. Został wybudowany w latach 1970-1973. Nie jest do końca jasne, ile mieszka w nim ludzi (według zameldowań niecałe 4 tys.), ale najpewniej jest to liczba pomiędzy 4 a 5 tys.
Falowiec to najdłuższy budynek mieszkalny w Polsce i jeden z najdłuższych zamieszkałych budynków w Europie. Ich klasyfikacja jest problematyczna, ponieważ niektórzy liczą jako jedną budowlę bloki, które są ze sobą połączone np. schodami albo galeriami. Dłuższych od niego jest ledwie kilka, m.in. Karl Marx Hof w Wiedniu (1,1 km), Le Lignon w Genewie (ok. 1,06 km), blok B-7 w Nowym Belgradzie (1 km) oraz blok na rzymskim osiedlu Corviale (986 m).
W samym falowcu na parterze jest usytuowanych sporo punktów handlowych i usługowych, m.in. salony kosmetyczne i fryzjerskie, punkt dorabiania kluczy, sklepy spożywcze i z odzieżą używaną. Po jego przeciwnie wybudowano olbrzymią galerię handlową i markety.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski