PolskaFala przechodzi przez stolicę; zepsuła się jedna z pomp

Fala przechodzi przez stolicę; zepsuła się jedna z pomp

Fala powodziowa przechodzi przez stolicę. Władze stolicy apelują do warszawiaków o spokój. - Co prawda sytuacja jest bardzo poważna, jednak nie zagraża mieszkańcom stolicy - powiedziała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Poziom wody w Wiśle przekracza alarm powodziowy o 111 cm, teraz wynosi 761 cm. Do ewentualnej akcji ratunkowej zgłosiło się kilkuset harcerzy. Najwyższy poziom 770 cm - zdaniem meteorologów - fala osiągnie ok. godz. 19 i na tym poziomie utrzyma się do niedzieli wieczorem. Wojewoda nie wyklucza, że w stolicy mogą zostać przerwane wały przeciwpowodziowe. Na Wale Miedzeszyńskim, przy ulicy Ligustrowej, w okolicach zjazdu na Trasę Siekierkowską zepsuła się pompa wodna. W tej chwili woda dochodzi do krawędzi jezdni. Strażacy za chwilę zamkną przejazd do czasu naprawienia tej pompy.

Fala przechodzi przez stolicę; zepsuła się jedna z pomp
Źródło zdjęć: © PAP

21.05.2010 | aktual.: 21.05.2010 18:31

- Sytuacja w stolicy jest poważna, ale nie dramatyczna - podkreśliła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Miasto przygotowuje się do ewakuacji, ale na razie nie ma takiej potrzeby - dodał wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Gronkiewicz-Waltz zaapelowała też do mieszkańców, żeby "mieli oczy dookoła głowy" i sami się organizowali.

Kozłowski powiedział, że jak dotąd wały nie przesiąkają, ale służby są w gotowości. Przygotowane do ewakuacji są m.in. szpitale na Solcu i Praski.

Gronkiewicz-Waltz poinformowała, że odwołane zostały miejskie imprezy m.in. święto Saskiej Kępy i święto Wisły.

Obraz
© Stan wody w rzekach z godziny 15.00 (fot. IMGW/pogodynka.pl)

W stolicy umacniane są wały przeciwpowodziowe, do tej pory wykorzystano już 1500 ton piasku i 90 tys. worków. Umocnione zostały rejony Wybrzeża Helskiego, Wału Miedzeszyńskiego, ulic: Ratuszowej i Ogórkowej.

W pracach pomaga ok. 130 żołnierzy, harcerze, ratusz uruchamia też specjalną linię telefoniczną dla wolontariuszy: 22 870 70 47.

Wojewoda mazowiecki ogłasza alarm przeciwpowodziowy

Od godziny 14.00 21 maja Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki, ogłasza alarm przeciwpowodziowy dla powiatów oraz miast na prawach powiatu: płońskiego, sochaczewskiego, płockiego oraz miasta Płock. Czoło fali na Wiśle może dziś wieczorem dotrzeć do Płocka. Fala kulminacyjna na Wiśle w Warszawie spodziewana jest w piątek ok. godz. 21.00 i utrzyma się do niedzieli rano. Przewidywana wysokość - do 780 cm.

Na terenach, na których ogłoszono alarm przeciwpowodziowy należy wprowadzić całodobowe dyżury w Powiatowych oraz Miejskich Zespołach Zarządzania Kryzysowego, przygotować ludność i inwentarz do ewentualnej ewakuacji oraz stale monitorować poziom wód.

Alarm przeciwpowodziowy obowiązuje nadal w powiatach (oraz miastach na prawach powiatu): otwockim, piaseczyńskim, legionowskim, nowodworskim, lipskim, kozienickim, zwoleńskim, garwolińskim, grójeckim, warszawskim zachodnim oraz m.st. Warszawa.

Rodzinny Plan Przeciwpowodziowy - instrukcja postępowania w sytuacji powodziowej, dostępna na stronie www.mazowieckie.pl.

- Z ostrożności należy założyć, że gdzieś w woj. mazowieckim w końcu te wały nie wytrzymają. Miejmy nadzieję, że nie stanie się to w Warszawie - powiedział wojewoda mazowiecki.

Kozłowski poinformował, że najbardziej krytyczna sytuacja w tej chwili ma miejsce w Lucinie, w pow. zwoleńskim, gdzie trwa ewakuacja 330 mieszkańców. Grozi także przerwanie wałów przy granicy z woj. lubelskim w okolicy Puław. W ponad 100 miejscach są obserwowane przesiąkania.

- Na południe od Warszawy nie ma odcinka, gdzie nie byłoby ludzi monitorujących wały. To samo będzie w Warszawie - zapewnił wojewoda.

Życie warszawiaków mieszkających w sąsiedztwie Wisły toczy się normalnie

W piątek w godzinach popołudniowych w Warszawie spodziewana jest fala powodziowa, która może osiągnąć wysokość 770 cm. Rano nad rzeką sytuacja była monitorowana, a życie warszawiaków mieszkających w sąsiedztwie Wisły toczyło się niemal normalnym trybem.

Życie na prawym brzegu Wisły na Saskiej Kępie w pobliżu Wału Miedzeszyńskiego, pomimo wysokiego stanu wody w rzece, toczy się prawie normalnie. Ruch samochodowy na Wale jest duży tak jak zwykle, a na pobliskich uliczkach jest cicho i spokojnie.

Nieliczni mieszkańcy Warszawy, których można było spotkać rano na Wale nad rzeką, to w większości osoby zwykle jeżdżące tamtędy rowerami do pracy, biegające oraz spacerujące z psami. Czasami zatrzymywały się i robiły zdjęcia wody, np. zalanych basenów. O tym, że są tam baseny można poznać tylko po górujących nad wodą starych zjeżdżalniach oraz wystających z niej betonowych słupkach do skakania.

- Niech pani spojrzy: tutaj jest bezpiecznie - jest wysoki, mocny, betonowy brzeg. Od tego miejsca do lustra wody jest ze dwa metry, co najmniej. Jak Wisła ma gdzieś wylać na Kępie to przy moście Poniatowskiego, Trasie Łazienkowskiej lub przy ulicy Wersalskiej - tam jest niżej - powiedział jeden okolicznych mieszkańców pan Krzysztof, który nad Wisłę przyszedł, jak co dzień rano ze swoim psem.

Spokojnie patrzyli na Wisłę też uczniowie z pobliskiego liceum i gimnazjum im. Bolesława Prusa, którzy wysiedli z autobusu na przystanku tuż nad brzegiem rzeki. - Myślałam, że wody będzie więcej - w telewizji mówili o fali kulminacyjnej, a tu nic nie wskazuje by miało nam zalać szkołę, lub choćby tylko mieli odwołać nam lekcje - powiedział jeden z nich. Między innymi w pobliżu mostu Poniatowskiego i Trasy Łazienkowskiej zbudowane są zabezpieczenia z worków z piaskiem. W pobliżu ślimaków Trasy przejścia są zagrodzone taśmami, widać też pracujących strażników miejskich. Zabezpieczenia z worków z piaskiem cały czas robione są obok siedziby klubu wioślarskiego. W wodzie stoją wiaty, pod którymi normalnie przechowywane są łodzie; cenniejszy sprzęt sportowy przeniesiony został jeszcze w czwartek na wyżej położony taras klubu.

Nerwowo dookoła kawiarni i restauracji położonych na Wale lub poniżej - tuż nad rzeką chodzą ich właściciele i ajenci. Część lokali usytuowanych bezpośrednio nad rzeką jest już częściowo zalana. Na Wale w miejscach gdzie dochodzą do niego ulice Wersalska, Afrykańska i gen. Emila Fieldorfa nie było prawie przechodniów. Nieliczne osoby robiły tam zdjęcia. - To na pamiątkę, to moja pierwsza wielka woda w Warszawie. Mam nadzieję, że skończy się tylko na nerwowości i strachu - powiedziała pani Agnieszka, która w stolicy mieszka od trzech lat. Fotografowała m.in. Grubą Kaśkę, stojącą w korycie Wisły studnię ciągnącą wodę spod dna rzeki do wodociągu praskiego. Normalnie nad lustrem wody widać szarą, betonową stopę, na której mieści się charakterystyczny duży, zielony, pękaty budynek studni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)