Fala antysemityzmu w Niemczech
Liberalny niemiecki dziennik Sueddeutsche Zeitung zwraca w poniedziałek uwagę na wzrost nastrojów antysemickich w Niemczech jako konsekwencji konfliktu na Bliskim Wschodzie.
W poniedziałkowym komentarzu czytamy: Gdyby Szaron nie istniał, antysemityzm musiałby go wynaleźć. Nienawiść do Żydów pod płaszczykiem antysyjonizmu od dawna nie była w Niemczech tak akceptowana w społeczeństwie jak ma to miejsce dziś. Podczas propalestyńskich demonstracji w miniony weekend wolno było wykrzykiwać hasła, z powodu których przerywane są marsze neonazistów, zaś działalność NPD ma zostać zakazana: "Żydowskie świnie", "Sieg heil" i tak dalej.
To prawda, że Izrael zwalcza terror także terrorystycznymi metodami. To prawda, że na Bliskim Wschodzie stosujący przemoc fanatyzm jednej strony stymuluje drugą stronę i tak w koło Macieju. Prawdą jest jednak także i to, że w Niemczech istnieje skłonność do instrumentalizacji konfliktu bliskowschodniego w celu przezwyciężenia przeszłości. Z tego powodu w przeszłości powstrzymywano się od krytyki Izraela. Dziś Izrael zarzucany jest krytycznymi opiniami. Ponieważ wielu Niemców uważa przeszłość za przezwyciężoną, "ci Żydzi" mogą znowu być winni. Impet krytyki wobec Izraela służy - ponieważ krzywda jest przecież wszędzie krzywdą - jako dowód na istniejącą normalność. To jest jednak iluzja. Kocioł z dawnymi resentymentami wrze teraz na nowym ogniu - stwierdza komentator "SZ". (mag)