Europoseł za pięć groszy
Poseł PiS Tadeusz Cymański wydał na kampanię wyborczą do europarlamentu zaledwie dwa tysiące złotych.
Gdy podzielimy tę kwotę przez liczbę ponad 41 tysięcy oddanych na Cymańskiego głosów, okaże się, że jeden kosztował go mniej niż pięć groszy.
Jest pan najtańszym polskim politykiem. W wyborach parlamentarnych w 2007 roku rekord oszczędności wynosił 47 groszy. Jak to się robi?
– To robią media. Moja kampania trwała tak naprawdę cztery lata, podczas których byłem wciąż obecny w mediach. Komentarze i udział w programach stworzyły pozytywny odbiór mojej osoby. I choć startowałem z piątego miejsca i miałem silnych konkurentów, to ręki wyborczej nikt nie powstrzyma.
Na co wydał pan te dwa tysiące?
– Na wydrukowanie 12,5 tysiąca ulotek i dwóch tysięcy plakatów, które własnoręcznie, ze współpracownikami, rozklejaliśmy w okręgu wyborczym.
Koledzy partyjni mają podobno żal, że tak mało pan zainwestował, a tak wiele zyskał.
– Zazdrość jest rzeczą ludzką. Jedni zazdroszczą źle, inni życzliwie.
Występów w polskich mediach będzie panu żal?
– Nastał czas, by udowodnić, że nie byłem skończonym medialnym narkomanem i na odwyku też dam radę.
Aleksandra Pawlicka