Europejscy politycy zszokowani sukcesem Le Pena
Jean-Marie Le Pen
W całej Europie politycy deklarowali w poniedziałek, że są zszokowani przejściem do drugiej
tury wyborów prezydenckich we Francji skrajnie prawicowego polityka Jean-Marie Le Pena.
Poniedziałkowa prasa w wielu krajach europejskich porównywała wyniki niedzielnej pierwszej tury wyborów we Francji z trzęsieniem ziemi.
22.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Obecny prezydent Francji Jacques Chirac uzyskał w niedzielnym głosowaniu blisko 20% głosów. Na drugim miejscu z ok. 17-procentowym poparciem znalazł się lider skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pen, pokonując obecnego socjalistycznego premiera Lionela Jospina, którego poparło 16% wyborców. Oznacza to, że 5 maja w drugiej turze spotkają się Chirac i Le Pen.
Niepokojącym nazwał prezydent Aleksander Kwaśniewski dobry wynik Le Pena. Niewątpliwie dobry wynik przedstawiciela Frontu Narodowego, który charakteryzuje się głęboką niechęcią w stosunku do struktur europejskich, nieufnością i niechęcią do cudzoziemców (...) jest wydarzeniem niepokojącym i wymagającym głębokiej analizy - powiedział Kwaśniewski.
Według prezydenta, w Europie podnosi się fala nacjonalizmu, antyeuropejskości i swoistej ksenofobii. Siły demokratyczne, proeuropejskie, otwarte i liberalne, jeśli chodzi o wartości muszą podjąć nie tyle walkę, co konkurencję - dodał Kwaśniewski.
Zdaniem premierów Danii i Polski, Andersa Fogha Rasmussena i Leszka Millera, sukces Jean-Marie Le Pena w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji nie wpłynie na rozszerzenie UE. Na zwycięzcę drugiej tury obaj politycy typują Chiraca.
Rząd Niemiec wezwał siły demokratyczne we Francji i w całej Europie do mobilizacji, której celem ma być niedopuszczenie do bardziej radykalnego zwrotu na prawo.
Kanclerz Gerhard Schroeder z SPD i inni politycy koalicji rządowej wyrazili w poniedziałek ubolewanie z powodu dobrego rezultatu, jaki w wyborach prezydenckich uzyskał przywódca prawicowego Frontu Narodowego.
Minister spraw zagranicznych Joschka Fischer uznał zaś wynik niedzielnych wyborów we Francji za alarmujący. Liczba głosów oddanych na skrajną prawicę jest alarmująca - powiedział w Berlinie na posiedzeniu kierownictwa partii Zielonych. Zdaniem ministra sprawa ta daje sporo do myślenia, za wcześnie jest jednak na wyciąganie konsekwencji. Należy poczekać na wyniki drugiej tury.
Brytyjski premier Tony Blair ufa narodowi francuskiemu, że ten odrzuci wszelką formę ekstremizmu - ogłosił rzecznik premiera. Nie do nas należy mieszanie się w wybory francuskie, naród francuski musi zadecydować o tym sam - powiedział rzecznik Downing Street na konferencji prasowej. Jednak ufamy Francuzom, że odrzucą wszelką formę ekstremizmu - dodał.
Premier Szwecji socjaldemokrata Goeran Persson powiedział na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, że jest wstrząśnięty wynikami wyborów francuskich. Przyczynę sukcesu Le Pena i fiaska Lionela Jospina upatruje w rozproszeniu głosów lewicy.
Zdaniem szefa rządu szwedzkiego, premier Lionel Jospin i prezydent Jacques Chirac są wspólnie odpowiedzialni za fiasko formacji parlamentarnych we Francji i sukces skrajnej prawicy, ponieważ uchylali się przed dyskusją na temat imigracji. Ruch skrajnie prawicowy zawsze istniał we Francji, a ksenofobia, rasizm i lęk przed zmianami ukształtowały ruch polityczny - silny i zdolny przyciągać do siebie - ocenił Persson. Jego zdaniem, fakt, że takich ruchów nie ma w Szwecji wynika z tego, że rząd szwedzki zainicjował dyskusję na temat imigracji.
Zdaniem hiszpańskiego ministra spraw wewnętrznych Mariano Rajoya, wynik uzyskany przez Le Pena nie jest dobrą wiadomością dla stabilizacji systemów demokratycznych. Sądzę, że nie jest to dobra wiadomość. Okoliczności pozwoliły partii skrajnej prawicy uzyskać poparcie, które zmusza do zastanowienia nie tylko partię socjalistyczną, która przegrała wybory, ale nas wszystkich - powiedział Rajoy dziennikarzom w Madrycie.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Pat Cox wyraził pogląd, że wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji prawdopodobnie będą miały konsekwencje dla całej europejskiej klasy politycznej.
Wyniki wyborów, w których blisko 30% wyborców powstrzymało się od głosowania, a blisko 30% głosowało na kandydatów skrajnej prawicy lub skrajnej lewicy, prawdopodobnie będą mieć konsekwencje nie tylko dla Francji, ale również dla całej europejskiej klasy politycznej - oświadczył Cox w komunikacie.
Przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Peter Schieder (austriacki socjalista) na konferencji prasowej w Strasburgu uznał, że przykład wyborów (prezydenckich we Francji) ukazuje demokracjom europejskim konieczność walki z rasizmem i nietolerancją.
Te wybory pokazują również, że walka z nietolerancją nie dotyczy wyłącznie nowych demokracji w Europie wschodniej - dodał. W poniedziałek rozpoczęła się w Strasburgu wiosenna sesja ZP RE, która potrwa do piątku.
Fakt, że do drugiej tury wyborów prezydenckich przeszedł szef ultraprawicowego Frontu Narodowego Le Pen, zdaniem szefa Izby Poselskiej czeskiego parlamentu Vaclava Klausa to jasny dowód błędnej z założenia unifikacji Europy.
Klaus - znany ze swych eurosceptycznych opinii - dodał, że mógłby drwić, iż sukces Le Pena oznacza klęskę europejskiego socjalizmu. Niestety muszę powiedzieć, że chodzi o coś innego. To, że Le Pen jest w finale walki o prezydenturę we Francji - jest faktycznie jasnym dowodem błędnej z założenia i przewrotnej unifikacji Europy - stwierdził Klaus.
Wielki rabin Rosji Berl Lazar ubolewał w poniedziałek w Moskwie, że nie wyciągnięto nauki z historii. Komentując na konferencji prasowej wyniki niedzielnych wyborów we Francji, uznał, że Europa cofa się.
Nie krył natomiast zadowolenia z sukcesu Le Pena Władimir Żyrinowski. Jestem szczęśliwy, że patrioci Francji są coraz bliżsi zwycięstwa - powiedział w radiu Echo Moskwy lider rosyjskich nacjonalistów. (an)