Emocjonalne słowa Nowackiej. "Już się nie pamięta o naszych bliskich, pamięta się o kawałkach ich ciał"
- Można było otwierać trumny i są na to dowody. Tylko nie wszyscy chcieli - mówiła o okolicznościach katastrofy smoleńskiej córka jednej z ofiar, Barbara Nowacka.
Zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek poinformował w czwartek, że podczas dotychczasowych ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej stwierdzono dwa przypadki zamiany ciał, w 9 przypadkach znaleziono części ciał innych osób. Konferencja Pasionka oburzyła Barbarę Nowacką. Jej matka - Izabela Jaruga-Nowacka zginęła w katastrofie 10 kwietnia 2010 roku.
- Widać jak przez te siedem lat niektórzy pozapominali albo celowo mówią nieprawdy. Otóż można było otwierać trumny i bardzo proszę, aby nie powtarzać bzdur. Dobrze? Bardzo bym prosiła, aby nie powtarzać nieprawdy - mówiła w programie "Babilon" w TVN24 BiS.
- Można było otwierać trumny i są na to dowody. Tylko nie wszyscy chcieli - zaznaczyła Nowacka. - Atmosfera była taka, że wszyscy chcieli, niezależnie od poglądów, jako Polki i Polacy, aby naszych bliskich sprowadzić jak najszybciej - wyjaśniała.
- Ja już nie mogę słuchać o tym roztkliwianiu się nad bólem rodzin, to jest ból całego społeczeństwa. To jedyne, co nas ostatnio spotyka to takie epatowanie turpizmem - te opisy prokuratora Pasionka. A jak sobie wyobrażał, że będzie to wyglądało. My wiedzieliśmy, że będzie bałagan. Podejrzewam, że my (rodziny smoleńskie -red.) wiedzieliśmy to bardziej niż ktokolwiek inny, bo obserwowaliśmy z bliska w jaki sposób wszystko w Polsce funkcjonowało - mówiła.
"To nie jest wina tylko PO"
Przyznała, że można ocenić, że państwo polskie "w dużej mierze nie zdało egzaminu". - Ale nie zdawało go przez lata, to nie jest wina tylko Platformy Obywatelskiej, że był tak zły samolot. To jest także wina poprzednich rządów - komentowała w programie "Babilon".
Nowacka mówiła, ż e było wiadomo, że w czasie ekshumacji okaże się, że w trumnach ofiar katastrofy smoleńskiej znajdą się szczątki różnych osób. Przypomniała, że z miejsca katastrofy jeszcze kilka tygodni po pogrzebach przywożono części ciał ofiar. - Każdy, kto cokolwiek przeczytał o Smoleńsku, wiedział jak wyglądało miejsce katastrofy, w jakim stanie były ofiary katastrofy - podkreślała.
- W związku z pośpiechem mogliśmy się tego spodziewać - stwierdziła.
- Z mojej perspektywy to, co się dzieje to epatowanie obrzydlistwem. Już się nie pamięta o naszych bliskich, pamięta się o ich kawałkach ciał. I to naprawdę boli - krytykowała Nowacka.
Źródło: TVN24 BiS