Ekspert: w koalicji rządowej jest permanentne obalanie się nawzajem
Obalanie rządów to jeden z mechanizmów politycznych; sytuacja polskiej koalicji rządowej wygląda na permanentne obalanie się nawzajem - tak politolog Radosław Markowski z Instytutu Studiów Politycznych PAN skomentował zarzut wicepremiera Andrzeja Leppera, że sprawa "seksafery" miała na celu dokonanie zamachu stanu.
10.12.2006 13:30
Lepper ocenił podczas konferencji prasowej, że afera wokół posłów Samoobrony miała na celu dokonanie zamachu stanu i obalenie obecnej koalicji rządowej, za czym - według niego - stoją biznesmeni i politycy.
Zdaniem Markowskiego właściwe pytanie brzmi "kto kogo obala". Nie było miesiąca, żeby ktoś kogoś nie obalał, zresztą najczęściej główny koalicjant obalał dwóch mniejszych koalicjantów - stwierdził Markowski.
Jak dodał, nieco trudno takiej figury bronić, że za artykułami w "Gazecie Wyborczej" stoi PiS, który chce ostatecznie rozłożyć Samoobronę - ale coś się tutaj publicznie wydarzyło".
Lider Samoobrony zapowiedział procesy przeciwko mediom, które podawały nieprawdziwe - według niego - informacje o "seksaferze" w jego partii, przede wszystkim przeciwko "Gazecie Wyborczej", która ujawniła tę sprawę. Powiedział też, że Samoobrona jest za jak najszybszym zaostrzeniem ustawy o prawie prasowym.
Markowski powiedział, że choć zdaje sobie sprawę z nieskuteczności swojego apelu, to radziłby wicepremierowi Lepperowi, żeby spojrzał na kulturę osobistą, poziom pofałdowania mózgów i elementarną ogładę ludzi wokół siebie.
Ujawnia się poziom dna obyczajowego. Niestety, na świecie uważa się, że to są nasze partie rządowe - stwierdził.
Politolog zwrócił uwagę, że w wielu krajach istnieją partie podobne do Samoobrony. Tylko żadnej partii systemowej na świecie nie przychodzi do głowy, żeby z partii radykalnej, prymitywnej, robić koalicjanta. Za to, że w tej chwili od Malezji, po Czechy mamy kompromitującą nas prasę, trzeba podziękować Jarosławowi Kaczyńskiemu, że z takimi ludźmi tworzy koalicję - powiedział Markowski.
Jego zdaniem, dodatkowy problem polega na tym, że poza winą elit politycznych, których działania prowadzą do trudnych sytuacji, jest też wina wyborców rezygnujących z udziału w wyborach. Nie rozliczamy polityków, naród jest dotknięty amnezją. Ci sami politycy od lat leją wodę w czasie wyborów, później się zachowują niegodziwie, potem przychodzą wybory i znów są wybierani - podkreślił Markowski.