Ekspert: Szydło w PE "nie dolewała oliwy do ognia"
• Szef niemieckiego biura European Council on Foreign Relations (ECFR) Josef Janning ocenił debatę o Polsce w Parlamencie Europejskim
• Uznał, że premier Beata Szydło "starała się nie dolewać oliwy do ognia"
• Jego zdaniem w tej debacie nie ma zwycięzcy
19.01.2016 | aktual.: 20.01.2016 03:48
-W dzisiejszej debacie nie ma zwycięzcy. Nikt nie liczył na to, że polska premier zmieni swoje stanowisko - powiedział Janning.
- W swoich wystąpieniach w PE Szydło nie tylko wystrzegała się podgrzewania atmosfery i dolewania oliwy do ognia, lecz próbowała wręcz obniżyć napięcie debaty - ocenił niemiecki ekspert.
Janning zwrócił uwagę, że polska premier "odwoływała się do Komisji Weneckiej, zapewniała, że działania polskiego rządu są zgodne z prawem unijnym, wskazywała, że przyjęte przez rząd rozwiązania stosowane są także w innych krajach, a na koniec odwołała się do symbolicznej triady, mówiąc, że Polska jest wolna, równoprawna i suwerenna".
Mówiąc o zmianach ustaw, Szydło "zasygnalizowała bezkompromisową postawę" - całkowicie zgodną ze stanowiskiem PiS, twierdząc, że "rząd musiał działać, aby zrealizować swój program". Szydło była "uprzejma, lecz bezkompromisowa" - cenił Janning.
Ekspert zaznaczył, że obecność Szydło podczas debaty można uznać za "pojednawczy gest" wobec Parlamentu Europejskiego, chociaż - jak zastrzegł - Strasburg nie jest obecnie "trybunałem zwolenników Europy". - PE odzwierciedla prawdopodobnie zróżnicowanie poglądów na Europę lepiej niż Rada UE - dodał. Eurosceptyczny rząd może w dzisiejszych czasach liczyć w PE bardziej na aprobatę niż na krytykę - uważa Janning.
- Polski rząd uważa, że UE nie powinno obchodzić to, co dzieje się w Polsce, nie chce jednak uchodzić za rząd, który z Brukselą nie rozmawia - mówi ekspert.
Analizując skutki polityki UE wobec Polski, Janning powiedział, że debata w PE oraz wdrożenie przez KE mechanizmu kontroli praworządności doprowadzi do "zwarcia szeregów" w Prawie i Sprawiedliwości. Władze w Warszawie będą "unikać triumfalizmu", lecz pozostaną "twarde" i będą nadal realizowały swój program, deklarując, że są nadal gotowe do rozmów.
Zdaniem eksperta działania Unii "trafią w próżnię". - Miecz jest tępy, a PiS o tym wie - stwierdził. Kolejnym krokiem przeciwko Polsce byłaby decyzja w Radzie Europejskiej, która musiałaby zostać podjęta jednogłośnie, co jest wykluczone - ocenia Janning. Jedynym praktycznym skutkiem będzie "PiS-Bashing" (nagonka na PiS) w UE, co z punktu widzenia twardego elektoratu PiS jest "nieprzyjemne, lecz do wytrzymania".
Janning uważa, że działania podejmowane przez UE mogą wzmocnić opozycję w Polsce.
Zdaniem szefa ECFR polscy narodowi konserwatyści, zarzucający Polakom, że krytykują ojczyznę w kontaktach z Brukselą, "zupełnie nie rozumieją istoty UE". - To normalne, że wydarzenia w jednym kraju Unii interesują obywateli innych krajów - wskazał Janning. Polscy nacjonaliści błędnie uważają UE za "klub państw, gdzie żaden kraj nie może mieszać się do spraw innych krajów" - powiedział niemiecki ekspert.