PolskaEksperci: liczba kobiet w samorządach wciąż za mała

Eksperci: liczba kobiet w samorządach wciąż za mała

Liczba kobiet we władzach samorządowych jest wciąż za mała; nadal silny jest stereotyp, że miejsce kobiety jest w domu, a zajmowanie się polityką to w ich przypadku fanaberia - mówili uczestnicy poniedziałkowego spotkania dot. przywództwa kobiet.

19.11.2012 | aktual.: 19.11.2012 13:36

Spotkanie "Przywództwo kobiet. Jakich zmian potrzebujemy, aby kobiety mogły sprawować realną władzę?", które odbyło się w Warszawie, zorganizowała Szkoła Liderów.

Jak powiedziała Aleksandra Niżyńska z Instytutu Spraw Publicznych, chociaż udział kobiet w samorządach wzrasta, to bardzo powoli. Zaznaczyła, że kobiety wciąż stanowią w nich mniejszość - w 2006 r. kobiet radnych było w całej Polsce 21 proc., a w 2010 r. 25 proc.

Podkreśliła, że tzw. masa krytyczna, która danej grupie gwarantuje wpływ na politykę, to 30 proc. "Tymczasem w sejmikach wojewódzkich kobiety przekroczyły ten próg tylko w trzech województwach" - powiedziała. Oceniła, że sytuacja w zarządach województw jest jeszcze bardziej dramatyczna, w połowie z nich nie ma żadnej kobiety, jedynie w dwóch regionach są po dwie kobiety, a w pozostałych po jednej. Kobiety w 2006 r. stanowiły 8 proc. wybranych wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, natomiast w 2010 r. 9 proc.

"Okazuje się, że bardzo dużą barierą na lokalnym szczeblu jest silny stereotyp kobiety jako osoby siedzącej w domu i opiekującej się. Ich udział w życiu politycznym jest postrzegany jako fanaberia. Kobiety niekiedy czują się winne tego, że angażują się w politykę lokalną" - powiedziała Niżyńska.

Uczestnicy spotkania mówili m.in., że kobiety, gdy już dostaną się do polityki, często są kierowane do prac w komisjach społecznych dot. opieki społecznej, zdrowia, edukacji. Podkreślali, że tzw. twarde tematy jak budżet, infrastruktura wciąż stereotypowo identyfikowane są jako męskie.

Wójcina gminy Stegna Jolanta Kwiatkowska (woj. pomorskie) powiedziała, że zanim wybrano ją na burmistrza, przez cztery lata była radną. "Dzięki pracy w samorządzie jako radna zobaczyłam, że nie jestem od mężczyzn gorsza. Pracowałam w komisji społecznej, ale dodatkowo jako słuchacz uczestniczyłam w spotkaniach komisji rewizyjnej i budżetowej. Dzięki temu zdobyłam potrzebne doświadczenie" - dodała.

Radna Kościerzyny Katarzyna Knapik (woj. pomorskie) powiedziała, że przewodniczy komisji budżetowej. "Otrzymałam tę funkcję dlatego, że jestem ekspertką. Kobieta na takim stanowisku cały czas musi udowadniać, że jest na właściwym miejscu, musi pokazywać, że ma wiedzę" - powiedziała. Zaznaczyła, że wynika to z głęboko zakorzenionych stereotypów, że rolą kobiety jest gotowanie, a jeśli już jest radną, to powinna pracować w takim obszarze, który niekoniecznie wymaga dużego zaangażowania.

Edyta Żyła, która w poprzednich wyborach przegrała walkę o stanowisko burmistrza w Grodzisku Mazowieckim, powiedziała, że na wygrane wybory pracuje się nie miesiące, a lata. "Dwa lata temu wystartowałam, wiedząc, że mam silnego kontrkandydata, który wygrał cztery poprzednie wybory, a startuje po raz piąty. Osiągnęłam drugi wynik, startując z ugrupowania lokalnego" - zaznaczyła. "Kobietom potrzebne jest wsparcie na poziomie poczucia własnej wartości. Chodzi o pokonanie bariery w sobie, że mogą być nie tylko zastępcami, ale i szefami" - dodała.

Przemysław Radwan ze Szkoły Liderów ocenił, że wygranie wyborów to za mało. Zaznaczył, że kobiety potrzebują wiedzy, co zrobić, by utrzymać władzę, by nie zostać zepchniętym do getta tematów edukacyjnych, ochrony zdrowia, opieki społecznej. Przypomniał, że do kolejnych wyborów samorządowych pozostały dwa lata. Ocenił, że jest to dobry czas, by rozpocząć przygotowania do startu w nich.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)