Egurrola: wciąż próbuję pożegnać się z Jacksonem
Śmierć Michaela Jacksona to dla mnie osobiście bardzo trudny moment -wyznał Wirtualnej Polsce Agustin Egurrola, tancerz i choreograf. Jak sam przyznaje, jeszcze nie może się pogodzić z jego śmiercią. - To był wielki i jednocześnie tragiczny artysta.
26.06.2009 | aktual.: 15.07.2009 10:27
WP: Katarzyna Bogdańska: Jakie są Pana jako tancerza odczucia po śmierci "Króla Popu"?
Agustin Egurrola: Dla mnie osobiście to wielka tragedia. Dla tancerzy był to wielki autorytet i inspiracja dla każdego, kto kocha taniec. Był najwybitniejszym tancerzem na świecie. Wszyscy go naśladowaliśmy, patrząc jak tańczy. To wielka strata. Teraz ciągle oglądam teledyski Jacksona i próbuję się z nim w ten sposób pożegnać. Jestem ciągle w szoku i jak patrzę na relację z USA, nie mogę w to uwierzyć.
WP: Jak Pan wspomina pobyt Jacksona w Polsce w 1996 roku?
- Oczywiście byłem na koncercie. Nigdy wcześniej nikt u nas nie dał takiego show jak on. To było wydarzenie, którego się nie zapomni. Był wtedy w świetnej formie.
WP: Czy jego życie prywatne i liczne operacje oraz proces sądowy nie sprawiły, że stracił Pan pewien szacunek i zachwyt jego osobą?
- On był do tego szumu medialnego w ogóle nie przygotowany. Zaczął jako 6-letni chłopiec. To było dla niego za wcześnie. W sercu został małym chłopcem. Sam mówił, że tylko wśród dzieci czuł się jak w domu. Był bardzo zdolnym człowiekiem, pozostawionym samemu sobie i nie mógł sobie z tym poradzić.
WP: Co zostaje po jego śmierci?
- Zostaje oczywiście wielka luka, której nikt nie jest w stanie zapełnić. Sądzę, że po jego śmierci świat go jeszcze bardziej doceni. Zrozumie, jak wiele zrobił dla muzyki i tańca, jaki wielkim był artystą. Pracowali z nim najwięksi tancerze świata, a i tak nie dorastali mu do pięt.