Dziennikarz obwinił Sasina o Turów. Minister odpowiedział mu na Twitterze
Dziennikarz Robert Mazurek podczas radiowego wywiadu z wiceszefem MSZ Marcinem Przydaczem powiedział, że za obecną sytuację wokół kopalni Turów winę ponosi minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Okazało się, że szef MAP słuchał rozmowy. Polityk odniósł się do zarzutu Mazurka w mediach społecznościowych.
Rozmowa z wiceministrem spraw zagranicznych odbyła się na antenie radia RMF FM. Prowadzący pytał o postępy w trwających od kilku miesięcy negocjacjach z Czechami w sprawie Turowa.
- Minister Sasin nie dopilnował, jego ludzie nie dopilnowali ewidentnie rozmów z Czechami i kopalnia w Turowie stanęła w takiej oto sytuacji, że stała się kością niezgody w relacjach polsko-czeskich - stwierdził podczas porannej audycji Mazurek.
Dziennikarz nawiązał też do odwołania ambasadora Polski w Czechach. Była to konsekwencja słów Mirosława Jasińskiego w których stwierdził, że to "brak empatii" po stronie polskiej doprowadził do obecnego konfliktu z Czechami. - O tym, że wina leży po stronie ministra Sasina mówili polscy eurodeputowani z Prawa i Sprawiedliwości, a nie żadna wroga opozycja, tylko "pisowscy" eurodeputowani, a nagle się okazało, że Sasin zawinił, a ambasadora powiesili - powiedział parafrazując znane powiedzenie.
Zobacz też: koniec kłótni z Czechami? Wiceminister o negocjacjach
Sasin odniósł się do tych słów przed południem na Twitterze. "Panie redaktorze Mazurek. Odsłuchałem dzisiejszą rozmowę z Marcinem Przydaczem i pańskiej tam opinii. I powiem tak. Turów to wina Sasina mniej więcej w podobnym stopniu, jak wina Mazurka - napisał.
Spór o kopalnię Turów
Polsko-czeskie rozmowy dotyczące kopalni węgla brunatnego Turów rozpoczęły się w czerwcu 2021 r. po tym, jak czeska strona wniosła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni. Jednocześnie Praga domagała się zastosowania tzw. środka tymczasowego, czyli nakazu wstrzymania wydobycia. Strona czeska uważa, że rozbudowa kopalni zagraża dostępowi mieszkańców czeskiego Liberca do wody. Skarżą się oni także na hałas i pył związany z działalnością kopalni.
20 września TSUE nałożył na Polskę karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środka tymczasowego i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni. Polski rząd deklaruje, że płacić kary nie zamierza. Opinia rzecznika generalnego Trybunału ma zostać ogłoszona 3 lutego br.
Źródło: RMF FM