Dziennikarka WP z Tunezji: przed zamachem straż hotelu nie mogła nosić broni, to się teraz zmieniło
- Jak przed zamachem widzieliśmy, że każde miejsce turystyczne, muzeum czy inne obiekty do zwiedzania są chronione przez wojsko i policję, tak wokół hoteli nie było widać wzmożonej ochrony. Dopiero teraz ma się to zmienić - relacjonuje dziennikarska serwisu Turystyka WP Marta Klimczak, która jest w Hammamet. Grupa pięciu osób z polskich mediów została tam zaproszona przez Biuro Turystyki Tunezji, które planowało pokazać, że w kraju jest bezpiecznie.
- Jeszcze do piątku straż hotelowa nie miała pozwolenia na broń - takie było prawo. Po wczorajszym wystąpieniu premiera Tunezji to się zmieniło - relacjonuje Klimczak. Jak wyjaśnia w hotelu, gdzie znajduje się grupa polskich dziennikarzy jest bardzo mało osób. - Już wcześniej było ich niewielu, a od piątku ewakuowani są Brytyjczycy - dodaje.
- Obsługa hotelowa jest tak samo wstrząśnięcia, jak my. Są smutni. Zdają sobie sprawę, że dla nich to jest katastrofa - w momencie gdy zamrze ruch turystyczny, nie będą mieli pracy - wyjaśnia.
W piątek w Susie doszło do ataku terrorystycznego na plaży i hotel Imperial Marhaba, w którym zginęło 39 osób. Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie. Wiele biur podróży zdecydowało się ewakuować swoich turystów po tych wydarzeniach (czytaj więcej)
.
Tego samego dnia doszło również do ataków na szyicki meczet w Kuwejcie i zakłady gazowe we Francji. Wszystkie ataki miały podłoże islamistyczne.