"Tu jest naprawdę awantura". Gorąco przed spalonym blokiem w Ząbkach
- Jest po prostu bałagan - żalą się w rozmowie z dziennikarzami mieszkańcy spalonego budynku w Ząbkach. Wskazują na sprzeczne komunikaty miasta i policji oraz różne listy zapisów na wejście do zniszczonych lokali.
Zgodnie z informacją policji, w godzinach od 16 do 20 w sobotę, a w kolejnych dniach w godz. 8-20 mieszkańcy spalonego budynku przy ul. Powstańców 62 w podwarszawskich Ząbkach będą mieli możliwość wejść jednorazowo do swoich lokali znajdujących się na trzech pierwszych kondygnacjach budynku (parter, pierwsze oraz drugie piętro), aby zabrać niezbędne przedmioty - w szczególności dokumenty, kosztowności, lekarstwa i odzież.
Awantura przed budynkiem
W sobotnie popołudnie na miejscu zgromadził się tłum mieszkańców, którzy mimo zapowiedzi nie mogli wejść do swoich mieszkań, by zabrać to, co ocalało. W rozmowie z dziennikarzami przed blokiem pogorzelcy mówili, że powstały różne listy zapisów.
Jak mówili stacji TVN24, najpierw zapisywali się na listę utworzoną przez miejskich urzędników w szkole podstawowej, potem, na miejscu okazało się, że nie mogą wejść, bo obowiązuje policyjna lista zapisów. Na tę już nie ma sobotniego terminu, żeby wejść do swojego mieszkania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiceszef strażaków z Ząbek. "Nasi znajomi są bez niczego"
- Są różne listy. Nie ma numeracji. Nikt nic nie wie. Tu jest naprawdę awantura - podkreślali cytowani przez TVN24 pogorzelcy. - Pan policjant wyszedł i mówi, że nas nie będzie zapisywał, bo już ma pełną listę - dodają.
- Nie wiemy, czy wejdziemy dzisiaj, jutro czy kiedykolwiek. Nie są w stanie nam wytłumaczyć, czemu zmieniają ciągle te listy - skarży się kobieta przed blokiem.
Mieszkańcy narzekają na sprzeczne komunikaty urzędu i policji. Mówią, że pod wskazanym im numerem telefonu nikt nie odpowiada. - Dlaczego nikt tego nie koordynuje? - dopytuje poruszony mężczyzna.
10 minut na wejście? Policja dementuje
Wśród informacji, które pojawiły się wśród pogorzelców była także ta, że mieszkańcy mogą przebywać w lokalach tylko kilka minut. Służby zdementowały te doniesienia.
"Kategorycznie dementujemy informacje publikowane przez niektóre media mówiące, że pogorzelcy z Ząbek mają tylko 10 min na zabranie swoich rzeczy z mieszkań. To kłamstwo" - pisze w komunikacie na platformie X warszawska policja.
Źródło: TVN24, WP