Dumny zomowiec do dymisji
Sekretarz wrocławskiego SLD Henryk Krajewski złożył rezygnację z funkcji. Krajewski w stanie wojennym dowodził oddziałami ZOMO. Po wyborze w niedzielę na sekretarza powiedział, że jest dumny z tego, że przywracał ład i porządek.
26.10.2004 | aktual.: 26.10.2004 18:33
Kontrowersje wzbudziła zwłaszcza jedna wypowiedź byłego sekretarza, który powiedział: Jestem dumny z tego, że byłem w ZOMO. To, co nazywacie państwo szumnie i dumnie opozycją, to w tamtym okresie były osoby, które naruszały istniejący ład i porządek - zacytowało go "Słowo Polskie. Gazeta Wrocławska".
We wtorkowym oświadczeniu Krajewski napisał, że składa rezygnację z uwagi na "panującą w mediach oraz szeregach SLD atmosferę, po wypowiedzi dotyczącej czasów stanu wojennego", w "poczuciu odpowiedzialności za dobre imię partii". W obszernym oświadczeniu przedstawił też przebieg swojej służby w milicji. Podkreślił, że "przez cały okres służby, to jest od 1969 do 1999 roku, wypełniał należycie swoje obowiązku służbowe".
Napisał, że w latach 1973-1979 był dowódcą plutonu ZOMO. "Pełniłem służbę patrolową we Wrocławiu i województwie wrocławskim. Podczas stanu wojennego wraz z pododdziałem byłem również na ulicach miasta, strzegąc porządku publicznego. (...) Pragnę podkreślić, że wykonując obowiązki służbowe zawsze kierowałem się zasadami etyki i przestrzegałem obowiązującego prawa" - zakończył.
Marek Dyduch, sekretarz generalny SLD powiedział we wtorek PAP, że Krajewski podjął osobistą decyzje o rezygnacji dla dobra SLD i trzeba to uszanować. Trzeba będzie wybrać nowego sekretarza i tę sprawę w ten sposób zakończyć - dodał.
Sekretarz generalny Sojuszu zaznaczył, że nie można jednostronnie oceniać Krajewskiego. Zdania na temat Krajewskiego, z perspektywy dwóch dni, są jednak podzielone, bo z jednej strony był oficerem ZOMO w stanie wojennym, ale z drugiej strony został pozytywnie zweryfikowany przez nielewicowe władze policyjne. Ma wyróżnienia ze służby w tym czasie i tego nikt nie bierze pod uwagę - mówił Dyduch. Podkreślił, że wypowiedź Krajewskiego była wynikiem braku doświadczenia politycznego.
Dyduch zastrzegł, że wypowiedź ta "była nie na miejscu i się z nią nie zgadza". Jednocześnie zaznaczył, że "nie może się zgodzić z opinią, że człowiek (Krajewski) się do niczego nie nadaje".
Od wypowiedzi Krajewskiego odcięli się również przewodniczący dolnośląskiego i wrocławskiego SLD. Specjalne oświadczenie wydała też dolnośląska "Solidarność". Jej przewodniczący, Janusz Łaznowski wypowiedź Krajewskiego nazwał "koszmarem z najgorszego snu".