Druh Andrzej Duda awansował na "generała" PiS
Andrzej Duda wystąpił obok Jarosława Kaczyńskiego w telewizyjnym spocie. W tej partii to awans na generała - stwierdza "Polityka". Tygodnik ocenia Dudę, jako "druha", wskazując m.in. na jego harcerskie przyjaźnie.
Duda dba o te przyjaźnie z harcerstwa. "Polityka" pisze, że poseł raz w roku od 20 lat wyjeżdża z przyjaciółmi w góry. Same wyjazdy to nie wszystko, bo okazuje się, że Duda przykładnie kieruje się w życiu harcerskim kodeksem. - Widać, że spędził lata w harcerstwie - ocenia Tadeusz Lemański, syn byłego posła SLD, który współpracował z Dudą. I wymienia, że Duda "jest uczciwy, lojalny i oddany pracy". - Jeśli PiS wróci do władzy, choć ja bym sobie tego absolutnie nie życzył, to mam nadzieję, że jest tam więcej takich ludzi jak Andrzej - stwierdza Lemański.
Czterdziestolatek Andrzej Duda został szefem kampanii PiS do europejskiego parlamentu. Już to świadczyło, że prezes darzy go zaufaniem. Poniekąd – odziedziczonym. Sam Duda wspomina, że prezydent Lech Kaczyński często mawiał do niego: „Aż mi trudno uwierzyć, że ministrem w mojej Kancelarii jest chłopak, który mógłby przecież być moim synem”. I nie chodziło tylko o te 23 lata różnicy między prezydentem i jego ministrem do spraw prawnych, ale też o pewną zbieżność dat. Lech Kaczyński i ojciec Andrzeja Dudy urodzili się w tym samym, 1949 r. To zdanie stało się dla Dudy czymś w rodzaju przykazania lojalności, testamentem, dla którego był w stanie poświęcić polityczne relacje i przyjaźnie.
– On uważa, że prezydent nigdy nie wybaczyłby swoim dawnym współpracownikom (Paweł Kowal, Michał Kamiński, Adam Bielan, Elżbieta Jakubiak – przyp. red.), że opuścili jego brata – opowiada jeden z posłów PiS.
Duda jest w stałym kontakcie z bratanicą prezesa Martą Kaczyńską. Kiedy tylko prezydencka córka przyjeżdża do Krakowa, może liczyć na posła PiS. To też pomaga mu w budowaniu dobrych relacji z prezesem. A te tuż po katastrofie smoleńskiej były nadwyrężone. Kiedy do Pałacu wprowadziła się ekipa Bronisława Komorowskiego, wyszło na jaw, że jego poprzednik ułaskawił skazanego za wyłudzenia biznesmena Adama S., wspólnika Marcina Dubienieckiego, męża Marty Kaczyńskiej. Wniosek o ułaskawienie, w trybie szybszym niż zwykle, przygotowywał Duda. Jarosław Kaczyński chciał całą odpowiedzialność zrzucić właśnie na niego. Duda nie dał się jednak złapać w tę pułapkę.
Źródło: Polityka