Drażniące substancje w depozycie rzeczy znalezionych w katowickiej hali
Dziewięciu policjantom, pracującym w
depozycie rzeczy znalezionych w ruinach hali Międzynarodowych
Targów Katowickich, udzielono we wtorek pomocy medycznej.
Uskarżali się oni na łzawienie oczu, drapanie w gardle, duszności
i mdłości.
Przyczyną tych dolegliwości były składowane tam substancje
chemiczne, które zostały wydobyte z ruin hali.
14.02.2006 | aktual.: 14.02.2006 21:19
Kiedy policjanci stwierdzili u siebie niepokojące objawy, na miejsce udała się ekipa karetki pogotowia, obecna w rejonie rozbieranej hali. Policjantom udzielono pomocy ambulatoryjnej i zwolniono do domu - powiedział komisarz Janusz Jończyk z zespołu prasowego śląskiej policji.
Jak dodał, na miejsce wezwano służby sanitarne, które zdecydowały o zamknięciu pomieszczeń depozytowych i zabezpieczeniu znajdujących się tam środków chemicznych.
W depozycie pracują teraz strażacy z plutonu ratownictwa chemicznego z Katowic-Piotrowic, którzy neutralizują niebezpieczne substancje. Na razie wstrzymano przyjmowanie kolejnych przedmiotów do depozytu. Pomieszczenia nadal są strzeżone przez policjantów - ale z zewnątrz.
Jończyk podkreślił, że z gruzowiska wydobyto wiele substancji chemicznych, np. lekarstw, odżywek i środków dezynfekcyjnych związanych z hodowlą gołębi. Nie wiadomo jeszcze, które z tych substancji spowodowały u policjantów podrażnienia.
Oficer dyżurny Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach powiedział, że w środę na miejsce ma przyjechać lekarz weterynarii, który zdecyduje, co zrobić z zabezpieczonymi środkami chemicznymi.