Dramatyczny telefon na policję. To były ostatnie chwile izraelskich nastolatków?
- Oni mnie porwali - mówi izraelski nastolatek, który dodzwonił się na policyjną linię alarmową. Później słychać krzyki i dźwięk przypominający wystrzały z broni. Izraelskie media upubliczniły nagranie prawdopodobnie ostatnich chwil życia trzech młodych Izraelczyków, których ciała odnaleziono w poniedziałek, po 18 dniach poszukiwań.
16-letni Gilad Szaar i Naftali Frenkel oraz i 19-letni Ejal Jifrach byli ostatni raz widziani żywi 12 czerwca, gdy wracali ze szkół talmudycznych do Jerozolimy. Jak podawała Polska Agencja Prasowa, chłopcy łapali autostop obok Gusz Ecjon, grupy osiedli żydowskich położonych między Betlejem a Hebronem, na południu Zachodniego Brzegu. Jeszcze tego samego dnia jeden z chłopców wykonał dramatyczny telefon na policję.
Jak opisuje serwis Times of Israel, całe nagranie ma nieco ponad dwie minuty - media mogły jednak opublikować tylko jego 49-sekundowy fragment. Słychać na nim zgłoszenie się policyjnego operatora, po czym jeden z nastolatków mówi: "Oni mnie porwali". Później porywacze krzyczą w języku hebrajskim: "Głowy w dół, ręce w dół".
Policyjny operator kilka razy powtarza "halo", nie mogąc się zorientować, co dzieje się po drugiej stronie łącza. W pewnym momencie padają, jak się zdaje, strzały i - już wypowiedziane po arabsku - zdanie: "Zabierz mu telefon" - opisuje Times of Israel.
W tle słuchać hebrajskojęzyczną radiostację, która prawdopodobnie była częścią podstępu, by zwabić Izraelczyków do samochodu.
Trzy ciała
Telefon miał miejsce 12 czerwca o godzinie 22.25. Choć policyjni operatorzy próbowali oddzwaniać osiem razy, połączenia były przekierowywane na skrzynkę pocztową lub numer był zajęty. Według izraelskiego wojskowego radia, chłopcy zostali zastrzeleni w samochodzie, właśnie podczas wykonywania telefonu na policję. Ojciec 16-letniego Gilada Szaara przyznał, że to jego syna słychać na nagraniu.
Ciała nastolatków odnaleziono w poniedziałek w pobliżu wioski Halhul, na północny zachód od Hebronu. Zaledwie kilka kilometrów od miejsca, gdzie ostatnio widziano chłopców - podawało wówczas BBC News.
Późna reakcja
Tymczasem na izraelską policję – opisuje dziennik "Jerusalem Post" - spadła fala krytyki, ponieważ poszukiwania chłopców rozpoczęto dopiero pięć godzin od ich telefonu, gdy zaginięcie jednego z nich zgłosił jego ojciec.
Gazeta podaje, że czterech wyższych rangą funkcjonariuszy już straciło swoje stanowiska.
Odwet
Izraelskie władze od początku obwiniały o porwanie nastolatków radykalne palestyńskie ugrupowanie Hamas, które sprawuje władzę w Strefie Gazy, ale jego członkowie są również aktywni na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Młodych Izraelczyków poszukiwała armia. Po ich zaginięciu aresztowano również setki Palestyńczyków. Informacja o śmierci chłopców dodatkowo spotęgowała napięcia między obiema społecznościami. W środę w lesie pod Jerozolimą znaleziono zwłoki - jak uważają palestyńskie media, na które powołuje się PAP - porwanego i zamordowanego w odwecie młodego Palestyńczyka (czytaj więcej)
.
Podejrzani
Szin Bet, izraelskie siły bezpieczeństwa, ujawniły tymczasem tożsamość dwóch podejrzanych o udział w porwaniu izraelskich nastolatków - pisze "Jerusalem Post". Są to: 29-letni Marwan Kawasme i 32-letni Amar Abu Eisza. Jak dodaje gazeta, obaj pochodzą z Hebronu i mają być związani z Hamasem. Byli w przeszłości zatrzymywani przez izraelskie służby.
Źródła: IL CHANNEL 2/x-news, Times of Israel, Jerusalem Post, PAP.