Dramatyczne relacje rannych w zamachu w Tunezji
- Moja żona została postrzelona w rękę, a ja w nogę. Na początku myśleliśmy, że to wiwaty - opowiada Polak, który przeżył zamach terrorystyczny w Tunisie. Jan Olszewski wraz z żoną w chwili ataku znajdowali się przed muzeum. Byli jednymi z pierwszych rannych. - Wydawało mi się, że moja ręka jest całkowicie odstrzelona. Trzymałam ją na brzuchu i tamowałam krwotok - mówi Jadwiga Olszewska.
Na razie nie wiadomo kiedy ranni w zamachu w Tunezji, którzy zostali przetransportowani do Polski, będą mogli opuścić szpital, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - poinformował w sobotę rzecznik prasowy szpitala MSW w Warszawie Jarosław Buczek.
Ośmiu Polaków rannych w środę w ataku terrorystycznym w Muzeum Narodowym Bardo w Tunisie w piątek wieczorem trafiło do Centralnego Szpitala Klinicznego MSW w Warszawie.
Buczek podkreślił, że stan zdrowia pacjentów pozwolił na transport drogą lotniczą. - Z dużym prawdopodobieństwem nie mamy tutaj do czynienia z zagrożeniem życia którejś z tych osób - zaznaczył. - O tym, czy i kiedy część z tych pacjentów zostanie wypisana, rozstrzygną może najbliższe godziny, może najbliższe dni. Na pewno część pacjentów zostanie w naszym szpitalu na dłużej - dodał.
Zaznaczył, że wszyscy pacjenci zostali "dobrze zaopatrzeni" przez lekarzy z Tunezji. - Będziemy się przyglądać, czy coś mogłoby nas zaskoczyć. Mam nadzieję, że takich niespodzianek nie będzie. Trzeba pamiętać, że ci ludzie przylecieli do nas nie tylko z poranionymi ciałami, więc wkrótce możemy mieć do czynienia ze stresem pourazowym. Mamy zapewnioną również - jeżeli będzie taka konieczność - opiekę psychologów z Państwowej Straży Pożarnej i Policji - poinformował rzecznik szpitala MSW.
W piątek ok. godz. 22 na warszawskim lotnisku wojskowym na Okęciu wylądowały dwa samoloty z Polakami rannymi w zamachu terrorystycznym w Tunezji oraz ich rodzinami. Rannych przewieziono do szpitala MSW. Dwie osoby, które są ciężej ranne, kontynuują leczenie w Tunezji. Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski mówił w piątek, że ich życiu nic nie zagraża, a w momencie, gdy lekarze uznają, iż pacjenci ci są gotowi do transportu, wrócą do kraju.
Jak mówił Wojciechowski, większość obrażeń, jakie odnieśli polscy turyści, to rany postrzałowe i rany ortopedyczne. Są to typowe obrażenia, do jakich dochodzi podczas strzelaniny - mówił. Nie ujawnił, jakie obrażenia odniosły dwie osoby, które pozostały w Tunezji.
Natomiast rzecznik MSW Małgorzata Woźniak poinformowała, że decyzją ministra spraw wewnętrznych została uruchomiona grupa psychologów ze straży pożarnej, granicznej i policji. Jak mówiła, grupa ta pomagała już na miejscu w Tunisie i na lotnisku w Warszawie, gdy w czwartek wylądowali tam pierwsi Polacy powracający z Tunezji.
W sumie w piątek na pokładzie dwóch wojskowych samolotów do Polski przyleciały 32 osoby, wśród nich było 8 rannych i 5 członków rodzin. Resztę stanowił personel wysłany z Polski.
Do zamachu doszło w środę w słynnym Muzeum Narodowym Bardo w Tunisie. Terroryści strzelali do zwiedzających i do ludzi w autobusach zaparkowanych przed placówką. Wśród zwiedzających muzeum w krytycznym momencie była grupa 36 polskich obywateli. Wśród ofiar śmiertelnych było trzech Polaków, dziesięciu zostało rannych. Ciała zabitych mają być przetransportowane do kraju po przeprowadzeniu niezbędnych procedur. Do zamachu, w którym zginęły 23 osoby z różnych krajów przyznali się dżihadyści z Państwa Islamskiego. Do zamachu doszło w środę w słynnym Muzeum Narodowym Bardo w Tunisie. Terroryści strzelali do zwiedzających i do ludzi w autobusach zaparkowanych przed placówką. Wśród zwiedzających muzeum w krytycznym momencie była grupa 36 polskich obywateli. Wśród ofiar śmiertelnych było trzech Polaków, dziesięciu zostało rannych. Ciała zabitych mają być przetransportowane do kraju po przeprowadzeniu niezbędnych procedur.
- W zamachu terrorystycznym w Tunisie zginęło dwóch funkcjonariuszy Aresztu Śledczego w Lublinie - poinformowali w sobotę we wspólnym komunikacie rzecznik prasowy dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Lublinie mjr Jacek Zwierzchowski oraz rzecznik prasowy Wojewody Lubelskiego Marcin Bielesz. Powołali się na informacje z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zapewnili, że rodziny funkcjonariuszy zostały otoczone opieką psychologiczno-medyczną.
Wcześniej informowano, że jedną z ofiar zamachu w Tunisie jest 31-latek z Poznania, który był pracownikiem urzędu miasta. Jak przekazała w piątek zastępca prezydenta Poznania Agnieszka Pachciarz, "Urząd Miasta Poznania żegna pracownika Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych". "Jesteśmy wstrząśnięci i zasmuceni. Straciliśmy człowieka niezwykle życzliwego i pracowitego, jak podkreślają jego współpracownicy, sercem oddanego innym ludziom" - dodała.