Dramat w Koryczanach. 13‑letnia Emilka zginęła na miejscu. Babcia sprawcy mówi o tragedii
- Boże, żeby można było cofnąć czas - rozpacza babcia mężczyzny, który spowodował tragiczny wypadek w Koryczanach koło Zawiercia. Mówi, że jej wnuk jest załamany. W wypadku zginęła 13-latka.
Do wypadku doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek po godz. 1.30 w miejscowości Koryczany.
13-latka wybrała się ze znajomymi na festyn organizowany przez strażaków. Bawiła się, tańczyła do późnych godzin nocnych. Po zabawie wracała do domu koleżanki, bo miała się tam przespać, a potem wrócić do domu w Miłoszycach.
Wracała ze znajomymi i dorosłymi opiekunami oświetloną ulicą. Do domu, w którym miała przenocować było tylko kilkadziesiąt metrów. Była godzina 1.30. W grupę osób nagle wjechał opel astra.
Kierowcą był 19-letni Radosław G., który jest strażakiem-ochotnikiem. Zaczął reanimować Emilkę. Niestety, nie udało się i dziewczynka zmarła.
"Mój wnuk ją reanimował"
Teraz babcia kierowcy mówi o tragedii. - Mój wnuk ją reanimował, robił co w jego mocy, by to dziecko przeżyło. On jest strażakiem ochotnikiem, jest dobrym dzieckiem. Złego słowa nikt tu we wsi na niego nie powie - mówi kobieta w "Fakcie".
Mówi z płaczem, że rodzina chce iść na pogrzeb nastolatki i przeprosić.
- Co to będzie za życie bez naszej Emilki, tyle miała planów, taka zaradna, zorganizowana, za rok miała skończyć podstawówkę - mówi z kolei babcia Emilki. Opowiada, że chciała się dalej uczyć w liceum w Katowicach.
Ustalenia śledczych
Według ustaleń śledczych, kierowca zjechał ze swojego pasa ruchu i wjechał w idących poboczem pieszych. Mężczyzna twierdzi, że nie przekroczył dozwolonej prędkości. Nie był pijany i nie potrafi wyjaśnić, dlaczego wjechał w pieszych.
19-letniemu kierowcy grozi do 8 lat więzienia. Prokurator zastosował wobec niego dozór policji. Mężczyzna ma też zakaz opuszczania kraju i zatrzymane prawo jazdy.
_**Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl**_