Donald Tusk zabiera ze sobą do Brukseli swoich zaufanych ludzi
Nowy szef Rady Europejskiej Donald Tusk zabierze ze sobą do Brukseli cztery osoby. Wśród nich jest Paweł Graś - sekretarz generalny PO i był rzecznik rządu - informuje "Wprost.
Oprócz Grasia pojadą też: Piotr Serafin były minister do spraw unii europejskiej, Łukasz Broniewski – szef gabinetu Tuska oraz urzędniczka z Kancelarii Premiera odpowiadająca za sprawy międzynarodowe.
- Wszyscy, którzy wyjeżdżają będą pracować bezpośrednio przy Tusku. W gabinecie przewodniczącego Rady Europejskiej. Jako jego doradcy. Pensja podstawowa to około 5 tysięcy euro czyli 20 tysięcy złotych. Z dodatkami można jednak zarobić niemal dwa razy tyle - pisze "Wprost".
Urzędnikom w przeciwieństwie do szefa RE nie przysługuje jednak budżet na mieszkanie czy przeloty. To znaczny problem dla Grasia, który ma służyć Tuskowi głównie do kontaktów z krajem. - Taki sekretarz generalny partii na uchodźstwie. Graś jest przekonany, że da się to połączyć. Kilka dni w Brukseli, a potem weekend w Warszawie - zdradza tygodnikowi współpracownik byłego szefa rządu.
Jak informuje "Wprost" były premier zajmuje się teraz przede wszystkim nauką angielskiego - ćwiczy nawet 8-10 godzin dziennie. Trwają też intensywne poszukiwania mieszkania dla nowego szefa Rady Europejskiej. Według doniesień dyplomatów dom musi mieć ogród - to jedyny warunek, jaki postawił Tusk. Budżet na to to 4 tys. euro. 4 tysiące euro.