"Dobry car" na miejscu tragedii
Putin odwiedza miejsce katastrofy
"Dobry car" na miejscu tragedii
Premier Rosji Władimir Putin przyjechał w piątek do Sajańsko-Szuszeńskiej Elektrowni Wodnej na Syberii, gdzie doszło do największej katastrofy w historii rosyjskiej hydroenergetyki. Zginęło w niej 26 ludzi, a 46 uważa się za zaginionych.
W dniu wizyty Putina na Syberii czeczeńscy terroryści z ugrupowania Batalionów Męczenników wzięli na siebie odpowiedzialność za awarię jednej z turbin, która doprowadziła do tragedii. Kreml określił te doniesienia jako "idiotyczne".
"Dobry car" na miejscu tragedii
Awaria miała miejsce w poniedziałek nad ranem. W wyniku nagłego wzrostu ciśnienia wody w jednym z agregatów runął mur i zatopiona została hala maszynowa. Agregat ten był prawdopodobnie remontowany. Czeczeńscy rebelianci poinformowali, że to w turbinie umieścili ładunek wybuchowy. Jak przyznali sami nie spodziewali się ogromu skutków.
Wskutek katastrofy uszkodzonych zostało sześć z 10 agregatów. Jeden uległ całkowitemu zniszczeniu, a dwa są poważnie uszkodzone.
"Dobry car" na miejscu tragedii
Koncern RusHydro, do którego należy elektrownia, postanowił wypłacić po 1 mln rubli (ok. 92 tys. złotych) rodzinom zabitych. - Widzimy i wiemy, co się stało, i nie należy udawać, że ktoś tego nie rozumie - powiedział premier Rosji. Kompania RusHydro powinna, zdaniem Putina, objąć wypłatą odszkodowań także rodziny tych, którzy przepadli bez wieści.
"Dobry car" na miejscu tragedii
W elektrowni zginęło łącznie 17 osób, a 58 uznano za zaginione. W piątek żegnano ofiary tragedii.
"Dobry car" na miejscu tragedii
Wszyscy zabici pracowali w elektrowni.
"Dobry car" na miejscu tragedii
Ponad 1 000 ratowników wciąż pracuje na miejscu katastrofy, do której doszło w poniedziałek nad ranem. Nadzieje na uratowanie kogokolwiek są nikłe.
"Dobry car" na miejscu tragedii
Premier Rosji zapewnił rodziny poszkodowanych, że otrzymają pomoc.
"Dobry car" na miejscu tragedii
Putin uznał za konieczne objęcie wypłatą odszkodowań także rodziny tych, którzy są uważani za zaginionych.
"Dobry car" na miejscu tragedii
Ponad 1 000 ratowników wciąż pracuje na miejscu katastrofy, do której doszło w poniedziałek nad ranem. Nadzieje na uratowanie kogokolwiek są nikłe.
"Dobry car" na miejscu tragedii
"Widzimy i wiemy, co się stało, i nie należy udawać, że ktoś tego nie rozumie" - powiedział premier Rosji. Kompania RusHydro powinna, zdaniem Putina, objąć wypłatą odszkodowań także rodziny tych, którzy przepadli bez wieści.
"Dobry car" na miejscu tragedii
Putin podkreślił, że regionalne władze powinny podjąć dodatkowe działania w celu pomocy rodzinom ludzi, którzy zginęli i ucierpieli w katastrofie. Zasugerował rozpatrzenie kwestii opłaty ze środków budżetowych kształcenia dzieci z rodzin, które ucierpiały
"Dobry car" na miejscu tragedii
Nadal nie wiadomo, co było przyczyną wypadku. Minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu utrzymuje niezmiennie, że było nią tzw. hydrouderzenie, czyli gwałtowny wzrost ciśnienia w jednym z kanałów, którymi woda spada na turbiny.
Kreml nie chce uwierzyć, że za tragedię mogą być czeczeńscy terroryści.
"Dobry car" na miejscu tragedii
Wybudowana na Jeniseju w 1980 roku hydroelektrownia to największa w Rosji i jedna z największych na świecie siłowni wodnych. Jej zapora ma 245 metrów wysokości i 1066 metrów długości, 110 metrów szerokości u podstawy i 25 metrów - na grzbiecie. Moc elektrowni - 6400 MW.