Do górników z "Wujka" strzelano, by zabić - mówi biegły
Do górników w katowickiej kopalni "Wujek" strzelano, celując w ważne dla życia części ciała - powiedział przed Sądem Okręgowym w Katowicach biegły z zakresu medycyny sądowej, prof. Władysław Nasiłowski.
27.04.2006 | aktual.: 27.04.2006 12:23
Oceniając wspólnie wszystkie przypadki, uderza względna celność postrzałów, zadanych w zasadzie w ważne dla życia anatomiczne miejsca: głowę, klatkę piersiową, tułów, co przemawia za zamierzoną celnością oddanych strzałów - powiedział biegły podczas czwartkowej rozprawy w trzecim już procesie dotyczącym pacyfikacji śląskich kopalń w grudniu 1981 roku.
Prof. Nasiłowski wydawał kilka pisemnych i ustnych opinii na temat przyczyn śmierci górników z "Wujka". W czwartek przed sądem podtrzymał zawarte w nich wnioski.
Jak mówił, u czterech spośród zastrzelonych górników (Ryszarda Gzika, Andrzeja Pełki, Joachima Gnidy i Jana Stawisińskiego) śmierć spowodowały postrzały przeszywające głowy. U czterech innych ofiar - Zenona Zająca, Józefa Czekalskiego, Bogusława Kopczaka i Zbigniewa Wilka - biegły stwierdził rany postrzałowe tułowia i klatki piersiowej lub brzucha. Krzysztof Giza zginął od postrzału w szyję. Józef Czekalski został dodatkowo postrzelony w stopę.
Według biegłego, strzały do strajkujących oddano "z oddali". Kanały postrzałowe biegły poziomo lub nieco skośnie. Górnicy zostali postrzeleni od przodu, z wyjątkiem Zbigniewa Wilka, który miał dwie rany w okolicy lędźwiowej. U Jana Stawisińskiego nie można było określić kierunku uderzenia pocisku, z uwagi na przeprowadzony w szpitalu zabieg chirurgiczny.
Z analizy pocisku, który utkwił w ciele jednego z górników, i średnicy otworów wlotowych w ciałach górników wynika, że użyto amunicji o kalibrze "zbliżonym do 9 milimetrów" - mówił ekspert.
Takiej amunicji używano w pistoletach typu "rak", w jakie wyposażeni byli członkowie plutonu specjalnego ZOMO, pacyfikujący kopalnię na początku stanu wojennego. To oni, zdaniem prokuratury, strzelali do górników.
Z wtorkowego przesłuchania przed sądem biegłego z zakresu balistyki, Cezarego Wyszkowskiego, wynika, że w "Wujku" używano amunicji kaliber 9 mm. Biegły zastrzegł jednak, że zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala sprecyzować, kto i z jakiego egzemplarza broni strzelał do górników.
Podczas pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" zginęło dziewięciu górników z "Wujka", a kilkudziesięciu robotników z obu kopalń zostało rannych. Na ławie oskarżonych zasiada 17 byłych milicjantów: ówczesny wiceszef komendy wojewódzkiej milicji w Katowicach i 16 byłych członków plutonu specjalnego ZOMO.
Obecny proces jest już trzecim w sprawie tej tragedii. Dwa poprzednie wyroki, w których sąd uniewinnił lub umorzył postępowania wobec oskarżonych, uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach