"Do ateizmu trzeba dojrzeć"
Każdy zgodzi się, że bardziej wiarygodny byłby gej, który uznałby swoją orientację seksualną za chorobę, niż osoba heteroseksualna, która wysyła homoseksualistów do lekarza. Takiego przykładu w polityce raczej nie znajdziemy, ale analogiczny przypadek w zakresie "walki" z Kościołem już tak.
SLD, partia, której jednym z naczelnych postulatów jest rozdział Kościoła od państwa, nie jest, jak by mogło się wydawać, jednolitą partią ateistów.
Przewodniczący Sojuszu Grzegorz Napieralski podkreśla, że SLD, jak całe społeczeństwo polskie, jest zróżnicowane. - Są u nas osoby niewierzące i są osoby różnych wyznań. I my to szanujemy. To jest prywatna sprawa każdego człowieka. Dlatego mamy pełne prawo do postulatów o rozdziale państwa od Kościoła, to jest z naszej strony bardzo uczciwie postawiona sprawa - mówi Napieralski.
Okazuje się, że to nie są puste słowa. Marek Wikiński, poseł SLD, jest katolikiem, ale chciałby, żeby nikt nikogo o to nie pytał. - Chciałbym, żeby rozdział Kościoła od państwa w Polsce był standardem - mówi. Jednocześnie dodaje, że każdy ma prawo wyznawać religię taką, jaką chce. - Każdy ma prawo wierzyć we własnego Boga, każdy ma prawo być ateistą. W demokratycznym państwie prawa, kwestia religii nie powinna być żadnym wyróżnikiem – podkreśla Wikiński.
W SLD rzeczywiście każdy ma takie prawo. Poseł Eugeniusz Czykwin otwarcie przyznaje się do wyznania prawosławnego. Swoją działalność w polityce od początku koncentrował na obronie mniejszości narodowych i wyznaniowych oraz zabieganie o ich równy status wobec prawa. - Żyjemy w państwie jednorodnym, ale to nie znaczy, że są tylko Polacy katolicy – mówi Czykwin.
Na pytanie, czy czuje się dyskryminowany odpowiada, że „to za duże słowo”. Przywołuje wyniki badań, które wykazują, że wiele związków mniejszościowych jest raczej stygmatyzowana, czyli negatywnie naznaczona.
Można powiedzieć, że Eugeniusz Czywkin w Sojuszu odnalazł nadzieję. W 2001 r. wystartował z list Lewicy ze względu na zapisy statutowe, które mówią, że SLD jest partia neutralną światopoglądowo. - Dotychczas nigdy nie spotkała mnie żadna opresja, spotykam się wręcz z sympatią i poparciem dla moich inicjatyw – mówi poseł.
Można powiedzieć, że Eugeniusz Czykwin jest wręcz gwarantem swobód światopoglądowych SLD. Jak podkreśla, Klub nigdy nie wprowadził dyscypliny klubowej, nawet przy tak ważnych dla SLD głosowaniach, jak aborcja. W Sojuszu wszyscy wiedzą, że w tej sprawie Czykwin będzie przeciw. - Wiadomo było, że ja mam swoją suwerenność i nie będzie ona gwałcona – mówi. W Sojuszu są oczywiście również ateiści z krwi i kości. Jedną z nich jest niewątpliwie Joanna Senyszyn, która pomimo swoich gruntownych przekonań i dosadnych wypowiedzi, zaznacza, że zarówno każdy ma prawo do wiary, jak i do niewiary. Jak mówi do ateizmu trzeba dojrzeć. - Ja w pewnym wieku dojrzałam – śmieje się.
To nie znaczy jednak, że Senyszyn nie szanuje ludzi wierzących, wręcz przeciwnie. - Bardzo szanujemy ludzi wierzących, w Sojuszu Lewicy Demokratycznej mamy zarówno ludzi wierzących, jak i niewierzących, ale wiara jest prywatną sprawą, nie należy o tym mówić, nie należy się z tym afiszować – podkreśla. Jak dodaje, można iść prywatnie do kościoła, ale nie powinno się chodzić do kościoła jako prezydent państwa, jako premier, czy jako minister, ponieważ to jest złamanie konstytucyjnej neutralności światopoglądowej państwa. - Jeżeli nasz prezydent bez żadnej przerwy w przyklękach, to jak się ma czuć obywatel niewierzący? - pyta retorycznie.
- Nasz kraj jest ukrzyżowany, gdzie się nie spojrzy to widać pięć kościołów. Kościół w Krakowie ma ponad 1000 hektarów ziemi, podczas gdy Watykan ma tylko 44 hektary - to pokazuje skalę klerykalizacji Polski – argumentuje. - Żyjemy w kraju, gdzie ksiądz jest traktowany jak święta krowa i obywatelom się to nie podoba. W Polsce pomimo że mamy podobno 90% katolików, to ponad połowa społeczeństwa chce zdecydowanego rozdziału Kościoła od państwa – konstatuje Senyszyn.
Jak widać, katolik i ateista mogą mówić jednym głosem. Wydaje się, że to jest naprawdę argument 'za' rozdziałem państwa od Kościoła.
Wkrótce sprawdzimy, czy w innych partiach jest miejsce dla ateistów i osób różnego wyznania.
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska