Dłuższe śledztwo w sprawie wanny Wassermanna
Warszawska prokuratura chce przedłużenia do końca roku śledztwa w sprawie wadliwie podłączonej do prądu wanny w domu Zbigniewa Wassermanna - obecnego koordynatora ds. służb specjalnych.
25.09.2006 | aktual.: 25.09.2006 16:36
Odpowiedni wniosek skierowaliśmy już do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur. Dodała, że konieczność przedłużenia śledztwa wynika z realizacji przez prokuraturę wniosków dowodowych Wassermanna. Nie ujawniła, na czym one polegają.
Sprawa dotyczy głośnego sporu między Wassermannem a fachowcami, którzy w 2003 r. wykańczali mu dom w Krakowie. Ówczesny poseł PiS nie chciał zapłacić wykonawcom, argumentując, że wadliwe podłączenie wanny z hydromasażem stanowiło zagrożenie dla życia jego rodziny i jego samego. Ekspertyzy wykazały wadliwość instalacji, co mogło grozić porażeniem prądem.
Śledztwo od trzech lat prowadziła prokuratura w Nowej Hucie, która sześciu pracownikom budowlanym, elektrykom i hydraulikom, postawiła zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na groźbę utraty życia lub zdrowia oraz oszustwa.
"Gazeta Wyborcza" pisała w 2005 r., że Wassermann krytykował działania prokuratora, chcącego początkowo sprawę umorzyć. Nie zgadzał się też z pierwszymi opiniami eksperta, który nie widział aż tak poważnych zagrożeń w domu posła PiS.
W grudniu 2005 r. prokurator krajowy Janusz Kaczmarek podjął decyzję, by śledztwo przekazać z Krakowa do innej prokuratury. Mówił, że choć Prokuratura Krajowa nie znalazła żadnych nieprawidłowości w postępowaniu krakowskiej prokuratury, to sprawa trafi do innej jednostki, by uniknąć zarzutu stronniczości" (Wassermann jest prokuratorem z Krakowa).
31 sierpnia krakowski sąd warunkowo umorzył na dwa lata postępowanie karne wobec Wandy Gąsior, teściowej przedsiębiorcy budowalnego, oskarżonej o przez Wassermanna o pomówienie. Sąd zobowiązał Gąsior do przeproszenia go. Wcześniej, w listach do mediów, pisała ona o gnębieniu prywatnych przedsiębiorców przez nieuczciwych zleceniodawców i jako przykład podawała budowę domu Wassermanna.
Przed krakowskim sądem toczy się także proces cywilny, w którym przedsiębiorca budowlany Janusz D. domaga się od ministra zapłaty ok. 40 tys. zł jako reszty należności za budowę. Tymczasem ze sporządzonej na potrzeby tego procesu opinii biegły wyliczył, iż straty spowodowane usterkami w budowie sięgają ponad 120 tys. zł.