Demokraci podzieleni w sprawie ewakuacji wojsk z Iraku
Przywódcy Partii Demokratycznej w Kongresie USA nie zgadzają się ze sobą w sprawie wycofania wojsk amerykańskich z Iraku, co ułatwia zadanie krytykowanemu za politykę iracką prezydentowi George'owi W. Bushowi.
Większość czołowych demokratycznych polityków krytykuje Busha, ale przyznaje, że natychmiastowe wycofanie wojsk z Iraku - jak to podkreśla prezydent - grozi popadnięciem tego kraju w chaos i wojnę domową oraz nasileniem ataków terrorystycznych. Naraża też na szwank wiarygodność USA na świecie.
Stanowisko takie podziela m.in. były kandydat na prezydenta z ubiegłego roku senator John Kerry i najbardziej obecnie popularna w stronnictwie senator Hillary Clinton, uważana za faworytkę partyjnego wyścigu do nominacji prezydenckiej w 2008 roku. Szybkiego wycofania wojsk nie popiera też lider mniejszości w Senacie Harry Reid.
W czwartek jednak przywódczyni demokratycznej mniejszości w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi niespodziewanie poparła wezwanie kongresmana ze swej partii Johna Murthy'ego, żeby wycofać wojska jak najprędzej.
Reprezentująca okręg w liberalnej Kalifornii pani Pelosi stoi na czele lewicowego skrzydła Demokratów także w innych sprawach. Jej stanowisko uniemożliwia stworzenie jednolitego frontu opozycji wobec polityki Busha, i to w sytuacji, gdy jest on w defensywie.
Stoi poza tym w sprzeczności - jak wskazują sondaże - z opinią zdecydowanej większości Amerykanów.
Republikanie nie ukrywają satysfakcji z rozłamu wśród Demokratów w kluczowej kwestii dla kraju. Według sondaży, dalsze losy wojny w Iraku są dla Amerykanów najważniejszym problemem i od tego jak się potoczą zależą w dużej mierze wyniki przyszłorocznych wyborów do Kongresu.
Część Demokratów wzywa do ustalenia przynajmniej przybliżonego terminarza wycofania wojsk z Iraku. Argumentują oni, że obecność wojsk USA podsyca tylko opór przeciw okupacji, co potwierdzają zresztą badania opinii w Iraku.
Administracja Busha odpowiada na to, że ustalenie jakichkolwiek dat zasygnalizuje tylko rebeliantom i terrorystom islamskim, że mogą "przeczekać" operację stabilizacyjną, a więc doda im energii w walce.
Tomasz Zalewski