Debata prezydencka w TVP. Pytanie o szczepionkę na koronawirusa. Dwa powody wymijających odpowiedzi

Ostatnie pytanie w debacie prezydenckiej dotyczyło kwestii obowiązkowych szczepień na koronawirusa. Szczepień, których jeszcze nie ma. Kandydaci raczej nie zajmowali twardego stanowiska w tej sprawie. Ostrożność wynikać mogła z dwóch powodów, o których mówi nam politolog. Jednym z nich jest obawa przez utratą głosów dużej grupy antyszczepionkowców.

Debata prezydencka w TVP. Pytanie o szczepionkę na koronawirusa. Dwa powody wymijających odpowiedzi
Źródło zdjęć: © Flickr

18.06.2020 | aktual.: 18.06.2020 19:08

W pierwszej debacie prezydenckiej zorganizowanej przez TVP nie było pytań o ochronę zdrowia. W drugiej temat pojawił się na koniec. Nie dotyczył jednak kwestii problemów w ochronie zdrowia, a szczepień przeciwko koronawirusowi, których... jeszcze nie ma.

Pytanie brzmiało: "Czy jeśli powstanie szczepionka na koronawirusa, to Polska powinna ją kupić, czy szczepionka powinna być wówczas obowiązkowa?"

Odpowiedzi? Raczej wymijające. Na "nie" byli jedynie Krzysztof Bosak, Stanisław Żółtek, Mirosław Piotrowski. Za obowiązkowymi szczepieniami opowiedział się Waldemar Witkowski. Reszta nie zajęła twardego stanowiska.

Debata prezydencka. "Nie chcieli stracić głosów"

Politolog prof. Rafał Chwedoruk zauważa w rozmowie z WP, że ta ostrożność w jasnej deklaracji dotyczącej obowiązkowych szczepień wynika z dwóch czynników.

- Pierwszy, który w pełni rozumiem, to czysto merytoryczny aspekt. Zapewne nikt z uczestników nie był specjalistą od szczepionek. Nawet lekarz w postaci Kosiniaka-Kamysza nie mówił wprost. Zawsze łatwo o pomyłkę, a tu mówimy o zdrowiu i życiu ludzkim - zauważa prof. Chwedoruk.

- Drugi czynnik dotyczy problemu wychodzącego poza skalę tej debaty. Badania opinii publicznej pokazują, że odsetek osób ulegających antyszczepionkowej demagogii jest bardzo duży. Politycy woleli nie ryzykować wiedząc, że także wśród ich wyborców istnieje zauważalny statystycznie odsetek szczepionkosceptyków. Nie ulega wątpliwości, że nie chcieli stracić głosów - ocenia politolog.

Ekspert zwraca też uwagę na kwestię różnorodności wewnętrznych elektoratów. - Wszyscy główni kandydaci, także Hołownia, bazują na elektoracie socjalizowanym przez partie polityczne. To elektoraty wewnętrznie bardzo zróżnicowane. W przypadku PiS czy PO wynika to ze skali poparcia, w przypadku SLD czy PSL z koalicyjnego charakteru. W przypadku Konfederacji to młodzi wyborcy, którzy z natury są bardzo różni - zauważa prof. Chwedoruk.

- Generalnie ostrożność była czymś, co towarzyszyło tej debacie, jakby ktoś "zaszczepił" ją profilaktycznie, by uchronić głównych kandydatów przed powiedzeniem czegoś jednoznacznie. Szczepionkosceptycyzm to coś, co zostanie po tej debacie. Ale już po ogłoszeniu wstępnych wyników z pierwszej tury o tym zapomnimy - dodał.

Debata prezydencka w TVP i pytanie o szczepienia. Duda zmienia zdanie?

Co ciekawe, Andrzej Duda na pytanie o szczepienia odpowiedział: - Szczepionka powinna zostać wnikliwie u nas przebadana, a następnie udostępniona nieodpłatnie, przede wszystkim dla seniorów. Dla innych dowolna. Ten, kto będzie chciał, ten powinien zostać zaszczepiony. Jak przy grypie.

Wcześniej wypowiadał się w innym tonie. Mówił, że rozważyłby wprowadzenie obowiązkowych szczepień.

- Myślę, że to jest ta ostrożność i świadomość tego, że w drugiej turze trzeba będzie skupić wokół siebie także takich wyborców, którzy mniej interesują się polityką i generalnie są antypartyjnie i antypolitycznie nastawieni. Tu odsetek antyszczepionkowców może być wyższy niż w innych grupach - ocenia nasz rozmówca.

- Wybory prezydenckie trochę jak w Stanach Zjednoczonych powodują, że w sytuacji wyrównanego starcia interesy i poglądy niszowych grup stają się bardzo ważne. I nagle egzotyczne treści znajdują się w przestrzeni debaty polityków z głównych ugrupowań. W Polsce bardzo łatwo jest zostać kandydatem na prezydenta. Te 100 tys. podpisów to nie problem. W efekcie poważni politycy muszą stawać w jednym szeregu z dżentelmenami, którzy nie mieszczą się w sondażach w granicach połowy procenta poparcia i są ekspertami od wszystkiego. Mają pomysł na wszystko. Wczoraj obrodziło nam w takich właśnie ekspertów - podsumowuje prof. Rafał Chwedoruk.

Zobacz także
Komentarze (47)