Czyj jest ten rząd
Po raz pierwszy od powstania rządu Marka Belki doszło do otwartego starcia między premierem a jednym z jego ministrów - Jerzym Szmajdzińskim, szefem resortu obrony. Jego wynik może doprowadzić do osłabienia pozycji premiera i umocnienia wpływów SLD na rząd, twierdzi "Trybuna".
07.10.2004 | aktual.: 07.10.2004 07:19
Krzysztof Martens, szef podkarpackiego Sojuszu, sugeruje, że gra toczy się o prestiż szefa rządu, polityczną karierę ministra obrony, miejsce SLD w rządzie, na lewicy i w ogóle na scenie politycznej. - Wypowiedź ministra Szmajdzińskiego miała charakter polityczny. Jest wymieniany jako ewentualny kandydat lewicy na prezydenta. Może jest to początek pokazywania pewnej niezależności. Rząd Belki nie jest dobrze postrzegany na lewicy. W związku z tym takie pokazywanie własnej niezależności na pewno spotka się w SLD z dobrym przyjęciem - sądzi Martens.
Marek Belka czuł się do poniedziałku coraz pewniej na stanowisku premiera. Coraz rzadziej mówiono o jego rządzie jako prezydenckim, coraz częściej powtarzano, że to rząd Belki. Sprzyjało temu także osłabienie atakowanego przez prawicę Aleksandra Kwaśniewskiego. Pojawiały się spekulacje o prezydenckich ambicjach szefa rządu. Tym bardziej że znalazł się on w gronie pięciu polityków (poza nim są w nim Jerzy Szmajdziński, Józef Oleksy, Włodzimierz Cimoszewicz i Marek Borowski)
wymienionych przez prezydenta jako dobrzy kandydaci lewicy na prezydenta.
Według gazety ostra reakcja Marka Belki na wypowiedź jego ministra miała pokazać, kto w rządzie jest gospodarzem. Musiał źle się poczuć, że to jego minister, a nie on sam zakomunikował społeczeństwu tak ważną informację jak możliwy termin wycofania wojsk z Iraku. Pewnie sam miał zamiar to zrobić przed ponownym głosowaniem wotum zaufania.
Charakterystyczne są opinie na lewicy w sprawie sporu. Potwierdzają istniejący podział, który wcale nie przebiega wyłącznie "po linii partyjnej". Aleksander Kwaśniewski, choć sam wykreował premiera, nie zdecydował się na stanowcze poparcie jego stanowiska, bo w tej chwili nie zależy mu na konflikcie z SLD. Prezydent ujął się za ministrem mówiąc, że w sprawie wycofania wojsk z Iraku nie usłyszał nic nowego. I że jest to jeden z głosów w dyskusji. - Pan prezydent ma dużo rozsądku i nie ruga już w ogóle polityków Sojuszu - ocenia Krzysztof Martens. - Aleksander Kwaśniewski stara się lewicy pomóc. Nowe podejście prezydenta da nam tak potrzebnego sojusznika na wysokim stanowisku - dodaje. (PAP)
Więcej: Trybuna - Czyj jest ten rząd