Czekają na koniec premiera - tłumy ludzi przed kancelarią
Po godzinie 20.30 premier Włoch Silvio Berlusconi miał udać się do Kwirynału, by złożyć dymisję na ręce prezydenta Giorgio Napolitano - podało radio RAI. Szef rządu zapowiadał, że uczyni ten krok zaraz po uchwaleniu przez parlament ustawy stabilizacyjnej. Przed kancelarią premiera w Palazzo Chigi zgromadziły się tłumy ludzi, a w kilku punktach Rzymu trwają wiece przeciwników premiera.
Setki ludzi zgromadziły się przed Kancelarią Premiera w Palazzo Chigi, przed jego prywatną rezydencją w Palazzo Grazioli i przed Kwirynałem, dokąd Berlusconi ma przybyć, by złożyć dymisję na ręce prezydenta Giorgio Napolitano.
Spontaniczne zgromadzenie przed Palazzo Chigi to pożegnanie z 75-letnim Berlusconim, który w ciągu 17 lat przez ponad 9 stał na czele trzech rządów. Ludzie śpiewają, mają też transparenty z wyrazami wdzięczności dla prezydenta za jego działania na rzecz rozwiązania kryzysu rządowego.
Z kolei przeciwnicy premiera świętują odejście szefa rządu. Wznoszą okrzyki: "Berlusconi do domu".
Sam Berlusconi, który tuż przed udaniem się do Pałacu Prezydenckiego spotkał się z kierownictwem swej partii Lud Wolności, powiedział, że jest "głęboko rozgoryczony" kontestacjami, jakie mają miejsce w Wiecznym Mieście.
W sobotę ustawę o stabilizacji finansów uchwaliła Izba Deputowanych, a dzień wcześniej przyjął ją senat.
Zaraz po głosowaniu premier Berlusconi postanowił zwołać ostatnie, pożegnalne posiedzenie Rady Ministrów. Po nim, o godzinie 20.30 uda się do prezydenta Giorgio Napolitano, by złożyć rezygnację.
W niedzielę prezydent będzie prowadził konsultacje ze wszystkimi siłami koalicji i opozycji na temat powołania nowego rządu, bez konieczności - jak ma nadzieję - rozpisywania przedterminowych wyborów. Na czele gabinetu stanie ekonomista Mario Monti.
Media zauważają, że już sama zapowiedź rychłej nominacji dla cieszącego się uznaniem w Europie Montiego znacznie poprawiła sytuację włoskich obligacji na rynkach.