Trwa ładowanie...

Cyberchondryk z siatą leków



Zamiast czekać w kolejkach do specjalistów, Polacy leczą na własną rękę. I czują się coraz gorzej.

Cyberchondryk z siatą lekówŹródło: Jupiterimages
d2p5cju
d2p5cju

Z raportu firmy Pharmaexpert wynika, że tylko w 2008 roku wydaliśmy na leki ponad 24 miliardy złotych. Najbardziej, bo prawie o 14 procent, wzrosła sprzedaż leków dostępnych bez recepty, głównie przeciwbólowych i na przeziębienie. Stanowią one już jedną trzecią wszystkich naszych wydatków na lekarstwa. – Na szybki wzrost tego segmentu wpływają nasz brak czasu i długie kolejki do lekarzy. Zamiast czekać na poradę, leczymy się sami – tłumaczy Piotr Kula, prezes PharmaExpert.

– Wierzymy w zapewnienia reklam, że leki są „inteligentne” i „bezpieczne”. I że działają błyskawicznie – dodaje doktor Jarosław Woroń z Collegium Medicum UJ.

Często jednak pacjenci nie zdają sobie sprawy z tego, że przedawkowanie środków przeciwbólowych może prowadzić do drastycznego obniżenia liczby płytek krwi w organizmie, anemii, a nawet zaniku szpiku. Łączone z alkoholem mogą ciężko uszkodzić wątrobę. Jednak Polacy wiedzą swoje i często, jeśli jeden lek nie przynosi efektu, sięgają po kolejny. – Gdy kupujemy komórkę, to czytamy instrukcję, bo żal popsuć. Ale ulotki dołączonej do lekarstwa nie przeczytamy. A własny organizm jest przecież cenniejszy niż telefon – dziwi się doktor Woroń.

Tylko w 2008 roku na polskie oddziały toksykologiczne trafiło ponad półtora tysiąca pacjentów zatrutych lekami przeciwbólowymi. Ministerstwo Zdrowia chce zwrócić naszą uwagę na ryzyko. O niepożądanych działaniach leków będą więc ostrzegać także spoty i billboardy reklamujące specyfiki. Od stycznia do obowiązującej dotąd formułki, by „przed użyciem zapoznać się z ulotką lub skonsultować z lekarzem lub farmaceutą”, dodano zdanie, że „każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża twojemu życiu lub zdrowiu”.

d2p5cju

Ostatnio zjawisko samoleczenia staje się jeszcze powszechniejsze ze względu na rozwój internetowych forów, na których ludzie nie tylko wymieniają się informacjami o chorobach, ale nawet sami je diagnozują. Jeden z tego typu portali Naszechoroby.pl reklamujący się hasłem „Połączyły nas choroby” tylko w styczniu zwiększył grono użytkowników z 2,5 tysiąca do 10 tysięcy. W serwisie jest kilkadziesiąt sekcji – „leczą się” tu alergicy, cukrzycy, a nawet chorzy na raka płuc.

Twórca portalu Piotr Mówiński tłumaczy: – Polska służba zdrowia wciąż mechanicznie traktuje pacjenta. Rodzina czy znajomi po wyjściu z pięciominutowej wizyty u lekarza wielokrotnie czuli się niedoinformowani i szukali informacji na własną rękę. Tyle że jak pokazują badania przeprowadzone w USA w 2008 roku, Internet jest najgorszym źródłem informacji, bo prowadzi na przykład do powstania cyberchondrii, czyli hipochondrii spowodowanej czerpaniem wiedzy o chorobach z Internetu. Z badań Ryena White’a i Erica Horvitza, którzy przepytali 250 tysięcy internautów, wynika, że użytkownicy sieci są skłonni przypisywać sobie najgroźniejsze choroby, na przykład gdy wśród potencjalnych powodów bólu głowy znajduje się zarówno stres, zmęczenie, jak i guz mózgu, większość z nas przypisuje sobie tę najgroźniejszą chorobę. I potem zgłębia wiedzę na ten właśnie temat.

Skoro jednak w perspektywie mamy kilkumiesięczne oczekiwanie na prawdziwą wizytę lekarską, to dlaczego nie kliknąć po pierwszą diagnozę myszką?

d2p5cju
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2p5cju
Więcej tematów