"Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie?". Wojciech Młynarski na wszystko miał odpowiedź
Ze słowami się nie pieścił. Smutną, codzienną rzeczywistość opisywał niebanalnie, zabarwiając ją humorem i ciętą ripostą. Siła Wojciecha Młynarskiego polegała na tym, że pisał celnie, trafnie, lirycznie. Widział Polskę ze wszystkimi jej zaletami i wadami. Mistrz polskiej piosenki i kabaretu odszedł 15 marca. 26 marca skończyłby 76 lat.
Coraz częściej w naszym kraju
Krzyczy i zabiera głos Prawdziwy Polak.
Jego słynne: "Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie?" było wykorzystywane zarówno przez lewicę, jak i prawicę. Za pomocą tej piosenki wskazywano idiotyzmy partii Kaczyńskiego i Platformy Obywatelskiej. Ta epokowa fraza świetnie się wpasowuje w sytuację, w której znajduje się Polska. Sam Młynarski mówił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej": "Starałem się nie być ani za białymi, ani za czarnymi. Jednoznaczna konotacja polityczna zobowiązuje do przymykania oczu, a co gorsza, upraszcza myślenie".
Walczył z systemem. Ta jego satyra z jednej strony miała zwrócić uwagę na zwykłego obywatela, z drugiej - walczyła z aparatem władzy. "To był rodzaj gry. Chodziło o to, by powiedzieć, co się chciało, a jednocześnie by cenzorzy nie mieli się do czego przyczepić" - tłumaczył Młynarski w programie "Bez Tajemnic", poświęconym 25. rocznicy zniesienia w Polsce cenzury.
W Polskę idziemy, drodzy panowie, w Polskę idziemy,
Nim pierwsza seta zaszumi w głowie, drugą pijemy.
Felietony piosenkowe Młynarskiego to absolutny fenomen. Dzięki nim został uznany za twórcę nowej formy artystycznej. "Wieczorem na recitalu Wojciecha Młynarskiego w sali Teatru Żydowskiego. […] Młynarski, zgodnie z tym, co sam mówi, rzeczywiście wymyślił 'śpiewane felietony'. Jego powodzenie to talent, praca i jeszcze wyczucie zapotrzebowania, które pozwoliło mu utworzyć nową odmianę starego gatunku” - pisał Zbigniew Raszewski w "Raptularzu". Stanisław Dygat ocenił, że "te piosenki kwalifikują go na najbardziej interesującego pisarza w młodej literaturze polskiej". Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że przez jakiś czas był jedynym artystą w Polsce, którego interesował los przeciętnego Polaka. Bo polskość przewija się przez cały czas jego twórczości.
Bo, kochani, kto na co dzień żyje w cyrku,
temu cyrkiem zdaje się normalne życie!
Zawsze powtarzał, że pisze dla młodego inteligenta. Uważał, że "kabaretowa piosenka winna prowokować do myślenia, ale nie jest w stanie go zastąpić". Ale to nie do końca prawda. Bo jego utwory często trafiały do masowego odbiorcy: od lekarza do operatora wózka widłowego. Od kilkudziesięciu lat nucą je Polacy, często nawet nie zdając sobie sprawy, kto jest autorem słów. Kto nie zna takich przebojów, jak "Jesteśmy na wczasach" czy "Och, życie kocham cię nad życie", "Żyj kolorowo", "Z kim ci tak będzie źle jak ze mną", "Jeszcze w zielone gramy". Moge tak wymieniac i wymieniać. Ale noc krótka... Te piosenki są ponadczasowe. A na koncerty Młynarskiego przychodzili w większości młodzi ludzie. Dlaczego? A dlatego, że w polskich rodzinach te piosenki są przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Czemu ta wolność taka trudna,
tyle trudniejsza od niewoli?
Wojciech Młynarski napisał ponad 2000 tekstów, między innymi do piosenek, które weszły do kanonów polskiej kultury i muzyki rozrywkowej. Pisał dla: Haliny Frąckowiak, Krzysztofa Krawczyka, Michała Bajora, Hanny Banaszak, Krystyny Prońko, Anny German, Alicji Majewskiej, Zbigniewa Wodeckiego, Maryli Rodowicz, Alibabek, Ewy Bem, Dwa Plus Jeden, Edyty Geppert, Ireny Jarockiej, Andrzeja Zauchy, Łucji Prus, Kaliny Jędrusik, Krystyny Konarskiej, Haliny Kunickiej, Dany Lerskiej, Grażyny Łobaszewskiej, Ireny Santor, Skaldów itd.
Od połowy lat 60. współpracował z kabaretami (Dudek, Owca i Dreszczowiec). W latach siedemdziesiątych zaczął pisać większe formy, zwłaszcza libretta operowe: "Henryk VI na łowach", "Cień", "Awantura w Recco", "Kalmora". Napisał nowe polskie libretta musicali "Życie paryskie" i "Jesus Christ Superstar". Jest autorem przekładów piosenek do musicali: "Fantasics", "Huśtawka", "Chicago" i "Kabaret". Realizował także programy autorskie, poświęcone wybitnym artystom i twórcom, m.in.: Brelowi, Hemarowi, Ordonównie czy Wysockiemu.
Smutne jest to, że Wojciech Młynarski nie ma zastępców. Nie wyhodował sobie uczniów, którzy mogliby podążyć jego drogą. Ma na to też pewnie wpływ tabloizacja mediów, które proponują rozrywkę coraz niższych lotów. Inteligentną satyrę wypierają teleturnieje i seriale. Pozostaje nam więc słuchać jego utworów. Wojciech Młynarski to nasz narodowy skarb.
Ewa Koszowska, WP Opinie