Cimoszewicz: zażądam informacji nt. prześwietlania polityków lewicy
Szefowa katowickiej prokuratury apelacyjnej zleciła zbadanie zarzutów podnoszonych przez dziennikarza "Gazety Wyborczej", który napisał, że w 2006 roku powołano specgrupę badającą powiązania i majątki lewicowych polityków - podał rzecznik prokuratury. Na informację zawartą w artykule zareagował też senator niezależny, b. premier Włodzimierz Cimoszewicz. Zapowiedział, że zwróci się do prokuratury i Komendy Głównej Policji o informacje. Dodał, że nie jest zaskoczony tą informacją, bo "wiedział, że politycy PiS tego rodzaju świństewka robią".
16.10.2012 | aktual.: 16.10.2012 15:02
W artykule "GW" pt. "Dziurawa sieć IV RP na polityków lewicy" Wojciech Czuchnowski napisał, że za rządów PiS została powołana policyjno-prokuratorska specgrupa badającą powiązania i majątki czołowych lewicowych polityków.
W związku z artykułem Prokuratura Apelacyjna w Katowicach zamieściła na swej stronie internetowej stanowisko. Rzecznik prokuratury Leszek Goławski informuje w nim, że 2 października autor tekstu skierował drogą elektroniczną pytania dotyczące aktu oskarżenia przeciwko prezesowi rady fundacji "Porozumienie bez barier" i innym osobom, który trafił do Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Do komunikatu prokuratura dołączyła pytania Czuchnowskiego i odpowiedź, której mu udzielono w oparciu o informacje, jakie przekazał referent sprawy - prokurator Jacek Więckowski.
"Niezależnie od wyżej wymienionej odpowiedzi, Prokurator Apelacyjny w Katowicach - Iwona Palka zleciła w dniu 3 października 2012 roku - zastępcy Prokuratora Apelacyjnego w Katowicach nadzorującemu pracę wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w ramach nadzoru wewnętrznego zbadanie podniesionych przez Wojciecha Czuchnowskiego zarzutów - zawartych w stawianych przez niego pytaniach, z terminem do 10 listopada 2012 roku" - napisał w komunikacie Goławski.
Dodał, że zlecone przez szefową prokuratury badanie ma uwzględnić również treść publikacji w "GW".
Sprawę wyjaśnia też Komenda Główna Policji. - Czy taka grupa istniała, czy nie, dzisiaj trudno jest mi powiedzieć. Musimy to sprawdzić. Policja pracuje nad bardzo wieloma sprawami. Informacji możemy udzielić wtedy, jeżeli nie są one chronione i związane z pracą operacyjną. Wszystko, co nie jest chronione ustawowo, to są informacje, o które można się ubiegać - powiedział rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski.
B. premier: jestem poruszony
Na informację zawartą w artykule zareagował też senator niezależny, b. premier Włodzimierz Cimoszewicz. Zapowiedział, że zwróci się do prokuratury i Komendy Głównej Policji o informacje.
- Właśnie się o tym dowiedziałem, że powołano jakąś specjalną grupę śledczą w CBŚ, że zaangażowano prokuraturę katowicką, że na siłę kręcono jakieś sprawy, z których nic nie wyszło. Jestem tym poruszony - powiedział Cimoszewicz w Radiu ZET.
Dodał, że nie jest zaskoczony tą informacją, bo "był i jest jak najgorszego zdania o rządach PiS". - Wiedziałem, że tego rodzaju świństewka robią. Z drugiej strony powiedziałbym: niech sprawdzają. Sprawdzali, a jak się okazuje, niczego nie wykryli. Przyznam szczerze: pierwszy raz w życiu skorzystam z prawa obywatela do zapoznania się z dokumentami, jakie go dotyczą, jakie tajnie gdzieś produkowano i zażądam i od prokuratury, i od Komendy Głównej Policji, i od ewentualnych innych służb informacji na ten temat, bo chcę wiedzieć co majstrowano - zaznaczył.
Cimoszewicz powiedział, że działania specgrupy, sugerujące jego nieuczciwość, są dla niego "obelżywe". - Przez 23 lata mojej działalności publicznej nie zarobiłem choćby jednego grosza w sposób nierzetelny i nieuczciwy i tego typu działania, jakie były wtedy podejmowane to była oczywista próba nadużycia władzy do tego, by represjonować przeciwnika politycznego - podkreślił.
Specgrupa ds. ludzi lewicy
We wtorek "Gazeta Wyborcza" podała, że w 2006 r. - za rządów PiS - powołano specgrupę policyjno-prokuratorską, która wzięła pod lupę powiązania blisko tysiąca osób, w tym czołowych polityków lewicy. Celem działań grupy - według gazety - było "rozpoznanie i ujawnienie przestępstw popełnionych przez osoby pełniące funkcje publiczne"; w ich wyniku zostały sprawdzone setki osób zasiadających we władzach m.in. Fundacji Onkologii Doświadczalnej i Klinicznej (w której zasiadała Maria Oleksy, żona b. premiera Józefa Oleksego) i fundacja "Porozumienie bez barier" Jolanty Kwaśniewskiej.
Według "GW", specgrupa przez ponad dwa lata analizowała powiązania i majątki lewicowych polityków: Józefa Oleksego, Aleksandra Kwaśniewskiego, Włodzimierza Cimoszewicza, Wiesława Kaczmarka, Marka Belki. Przejrzano 250 prywatnych rachunków bankowych, sprawdzono prawie 1000 osób. Efektem tych działań - jak podała "Gazeta" - jest jeden proces, w którym oskarżony jest m.in. Andrzej Kratiuk, prezes fundacji Jolanty Kwaśniewskiej.