Trwa ładowanie...
23-02-2009 07:43

Chuligan zaatakował kierowcę kijem bejsbolowym

Pijany mężczyzna zaatakował w Łodzi kierowcę autobusu kijem bejsbolowym, bo ten nie chciał go wpuścić do pojazdu. Pracownik MPK najprawdopodobniej straci oko. A policja nie szuka sprawcy ataku.

Chuligan zaatakował kierowcę kijem bejsbolowymŹródło: PAP
d1c1jec
d1c1jec

50-letni Janusz Dutkowski, kierowca MPK z ośmioletnim stażem, na długo zapamięta noc z piątku na sobotę, kiedy prowadził nocny autobus linii N7. Około godz. 2.30, podczas postoju na krańcówce przy ul. Maratońskiej na łódzkiej Retkini, został zaatakowany przez nieznanego mężczyznę kijem bejsbolowym. Sprawca trafił w jego lewe oko. Lekarze podejrzewają, że pan Janusz nie będzie już na nie widział.

- Na krańcówce byłem sam - opowiada poszkodowany. - Zgasiłem silnik, bo chciałem wysiąść na chwilę do toalety. Wtedy podszedł do mnie młody mężczyzna ubrany w jasne spodnie i ciemną kurtkę. Miał mniej więcej 25 lat i było widać, że jest pijany. Zapytał mnie, czy nie mógłbym go wpuścić. Nie zgodziłem się - kiedyś uległem podobnej prośbie, a później okazało się, że skradziono mi dokumenty. Odwróciłem się, by sprawdzić, czy zaciągnąłem hamulec ręczny. Kiedy spojrzałem ponownie na mężczyznę, ten wyciągnął z rękawa kij i uderzył mnie nim prosto w lewe oko, a następnie uciekł. Oko zaczęło potwornie krwawić.

Pan Janusz powiadomił od razu dyżurnego ruchu MPK, a ten wezwał na miejsce pogotowie ratunkowe oraz policję. Lekarze stwierdzili poważne uszkodzenie oka i zabrali go do szpitala im. Barlickiego. Tam kierowca przeszedł już jeden zabieg.

- Najgorsze jest to, że z tego, co informują mnie lekarze, nie będę już prawdopodobnie widział na to oko - mówi zrozpaczony pacjent. - A to oznacza, że nie będę mógł być kierowcą. Nie wiem, czy znajdę inną pracę.

d1c1jec

Tymczasem mimo poważnych obrażeń, jakich doznał pan Janusz, policja nie poszukuje póki co sprawcy pobicia. - Na miejsce zdarzenia przybył patrol oddziału prewencji policji - mówi mł. asp. Radosław Gwis z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Przeszukali okoliczne budynki i podwórka. Znaleźli mężczyznę, który wstępnie odpowiadał rysopisowi, jaki podał poszkodowany, ale ten go nie rozpoznał. Poszukiwania zakończyły się więc fiaskiem. Dalsze czynności nie są prowadzone, bo takie mogą być wszczęte dopiero wtedy, gdy poszkodowany złoży doniesienie o popełnieniu przestępstwa lub gdy o zajściu powiadomi nas szpital. Nic takiego nie miało jednak miejsca.

Express Ilustrowany

d1c1jec
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1c1jec
Więcej tematów