Chciał wystartować, nie zauważył kabli. Jest nagranie
Start śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego niemal zakończył się katastrofą. Eksperci wskazują na błąd pilota, który nie zauważył zawieszonych linii średniego napięcia. - Manewr wyglądał nieskoordynowanie i niebezpiecznie - wskazuje ekspert lotniczy Dominik Punda.
Serwis Remiza.pl udostępnił na Facebooku nagranie, na którym widać, jak śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego podczas startu niebezpiecznie zakołysał się w powietrzu. Jak podaje TVN24, pilot nie zauważył przebiegających linii średniego napięcia, które udało mu się ominąć w ostatniej chwili.
Eksperci: pilot śmigłowca LPR popełnił błędy
– Pilot w ostatniej chwili dostrzegł druty, które były w poprzek – wyjaśnia Dominik Punda, ekspert lotniczy, w rozmowie z TVN24. – Manewr wyglądał nieskoordynowanie i niebezpiecznie, ale był jedyną opcją ucieczki – dodaje.
Na pokładzie nie było pacjenta, a jedynie pilot, lekarz i ratownik. Chociaż załodze nic się nie stało, a śmigłowiec nie został uszkodzony, eksperci są zgodni, że popełniono błędy, które mogły doprowadzić do tragedii.
Bartłomiej Florczak, zastępca dyrektora ds. szkoleniowych LPR, uważa, że pilot popełnił błąd już na początku. – Nie powinien startować płasko, nie znając przeszkód – tłumaczy w TVN24, dodając, że start pionowy, choć bardziej obciążający silniki, byłby bezpieczniejszy.
Po ryzykownym incydencie pilot nie zdecydował się na natychmiastowe lądowanie, co według specjalistów również było błędem. Mimo sygnału ostrzegawczego kontynuował lot do bazy w Lublinie, gdzie śmigłowiec przeszedł testy.
Pilot został zawieszony i czekają go dodatkowe szkolenia. Jak ocenia Florczak, pilot odbędzie serię lotów pod nadzorem doświadczonego dowódcy.
– To młody, zaangażowany pilot, który pracował na symulatorze. Trzeba mu dać szansę – mówi prof. Robert Gałązkowski, były dyrektor LPR, w TVN24.
Źródło: TVN24, Remiza.pl