Byłam na warsztatach umierania. Wystarczy umrzeć na jedną godzinę, żeby dowiedzieć się, co jest w życiu ważne
Co jest dla ciebie ważne w życiu? Wielu ludzi zaczyna o tym myśleć dopiero przed śmiercią, kiedy jest już za późno na zmiany. Japończycy znaleźli na to sposób - "Warsztaty umierania". Umierają na jedną godzinę, żeby dowiedzieć się co jest na dany moment dla nich ważne. Dziennikarka Wirtualnej Polski wzięła udział w takich warsztatach. Oto co przeżyła.
14.04.2017 | aktual.: 15.04.2017 01:03
Ile ważnych osób jest w Twoim życiu?
A ile rzeczy, przedmiotów, bez których nie możesz się obejść?
Myśl o jakich miejscach wywołuje uśmiech na twojej twarzy?
I co tak naprawdę lubisz robić?
Nie masz czasu o tym myśleć? Niektórzy zaczynają się nad tym zastanawiać dopiero przed śmiercią. Tylko po co czekać do samego końca?
Decyduję się wziąć udział w warsztatach umierania. W Japonii uczestniczyło w nich kilka tysięcy ludzi. Pisała o tym Kasia Boni w swojej książce "Ganbare. Warsztaty umierania" i to ona poprowadzi spotkanie. W ciągu godziny umrę (na niby) wraz z dziewięciorgiem innych, zaproszonych osób. Po co?
Po to, żeby mieć szansę zastanowić się i choć trochę zbliżyć do odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę, na tu i teraz, jest w życiu ważne.
Dołącz do nas. Przygotuj sobie długopis i dwadzieścia karteczek, po pięć w czterech rożnych kolorach. Zaczynamy.
Najważniejsi ludzie
Na żółtych karteczkach zapisz imiona bliskich ludzi. Nie możesz napisać: przyjaciele, dzieci, rodzice, rodzeństwo, dziadkowie. Wybierz pięć osób i każdą z nich zanotuj osobno. Jeśli masz siedmioro rodzeństwa i to ono jest najważniejsze, to już na tym etapie musisz wybrać. Pomyśl kto ci jest najbliższy. Wpisz kogo tylko chcesz, niekoniecznie członków rodziny. Może to być nieznajomy spotkany w górskim schronisku, z którym rozmowa była dla ciebie poruszająca, piekarz, u którego codziennie kupujesz świeży chleb i który zawsze mówi ci coś miłego. Wolno ci nawet wpisać imiona zmarłych albo ludzi, z którymi drogi ci się rozeszły, ale ich wspomnienie wciąż jest w tobie żywe. Kogo wybierzesz? Pamiętaj. Tylko pięć osób.
Najważniejsze przedmioty
Teraz kartki różowe. Na nich znajdą się rzeczy materialne, które mają dla ciebie wartość i znaczenie. To może być telefon komórkowy, z którym rozpoczynasz i kończysz każdy dzień, ustawiając wieczorem i wyłączając rano budzik. Tu pasuje też rower i samochód. Tu znajdzie się miejsce dla domu, wiszącej w szafie koszuli zmarłego brata, która choć dawno starciła jego zapach, to wciąż o nim przypomina. To może być pozytywka – prezent od dawnej przyjaciółki, z którą drogi się rozeszły i nawet nie wiesz, co u niej słychać. Czytnik e-booków, laptop, płyta ulubionego zespołu, ważna książka. Trudno ci znaleźć pięć wartościowych rzeczy? Podaj te, które są ci potrzebne na co dzień, jak choćby okulary, bez których nic nie widzisz. Nie zostawiaj pustych kartek.
Najważniejsze miejsca
Na zielonych karteczkach trzeba wypisać ważne miejsca i wszystko to, co w jakiś sposób wiąże się z naturą. Działka, na której spędzało się wakacje w dzieciństwie. Morze i skałki, gdzie w weekendy się wspinasz. Park, w którym było się na pierwszej randce. Smak truskawek i zapach kawy. Góry, jeziora, rzeki. Kraków, Paryż, Nowy Jork ale i ukochanego psa. Piątka, która wywołuje dobre wspomnienia. Już? Zapisane?
To, co sprawia w życiu przyjemność
Czas na pomarańczowe karteczki. Tu jest miejsce na pasje, cele, marzenia, ambicje i zwykłe przyjemności. Na tych świstkach papieru wylądują nowe kierunki studiów, które chcesz skończyć, plany dotyczące rodziny, jedzenie słodyczy, żeglowanie, seks, zdobycie Korony Ziemi, jazda na rowerze, miejsca, które chcesz zwiedzić, odnalezienie miłości, przytulanie się. Masz już swoje pięć rzeczy, które sprawiają ci frajdę?
To teraz rozłóżmy wszystkie kartki przed sobą. Pora umierać.
Kasia Boni. Autorka książki "Ganbare.Warsztaty umierania". Fot. Anna Janowska
Warsztaty umierania
Prowadząca Kasia Boni prosi mnie i moją grupę żebyśmy zamknęli oczy. Zaczyna czytać historię, którą opisała w książce: "Jest ciepły wiosenny dzień. Kwitną wiśnie i forsycje. Kiedy wracasz z pracy, wysiadasz jedną stację wcześniej, żeby przejść się kawałek w słońcu. Otwierasz drzwi do mieszkania, zdejmujesz buty. Idziesz do kuchni. Nalewasz sobie szklankę wody. Nastawiasz ryż, dzieci niedługo powinny wrócić ze szkoły. Otwierasz lodówkę. Nagle przeszywa cię ostry ból w dole brzucha. Kulisz się."
Opowieść toczy się dalej. Utożsamiamy się z postacią. Za chwilę ból minie, ale zostanie dziwne uczucie ciężkości. I przeczucie, że coś jest nie tak.
Na znak prowadzącej otwieramy oczy, patrzymy na leżące przed nami kartki. Wybieramy jedną, zgniatamy i rzucamy na podłogę.
Najłatwiej jest mi się rozstać z zapachem bazylii. A ty z czego zrezygnujesz w pierwszej kolejności?
Diagnoza: rak
Zamykam znów oczy a Kasia snuje opowieść i prowadzi mnie przez kolejne zdarzenia. Mówię bliskim, że źle się czuję. Idę do lekarza, robię badania. Wyniki są złe. Mam raka jelita.
Otwieram oczy.
Patrzę na leżące przede mną dziewiętnaście kartek, wybieram dwie, gniotę i upuszczam na ziemię. Z czym najłatwiej byłoby ci się rozstać wiedząc o ciężkiej chorobie? Ja wyrzuciłam różowe karteczki, pamiątki. Szkoda mi ich, ale skoro muszę wybrać…
Ostry ból w dole brzucha
Zamykam oczy, znów jestem częścią opowieści i postacią z niej. Boję się, tak jak pewnie bałoby się wielu, po usłyszeniu diagnozy. Nie wiem co się ze mną stanie. W jaki sposób będą mnie leczyć? Czy lekarze zdecydują się na operację, naświetlania a może podadzą chemię? Nie mogę skupić się na pracy. Nie mam pojęcia jak powiem rodzicom o chorobie.
Otwieram oczy.
Wybieram dwie kartki. Dwa miłe miejsca. Jedno, z którym wiążą mnie dobre wspomnienia i drugie, w którym lubię przebywać. Wciąż trzymam kurczowo świstek z napisem "samochód". Przecież muszę czymś jeździć na wizyty lekarskie.
Wiosna zmieniła się w lato a ja nie mam na nic siły. Nie mam też apetytu. Chudnę. Lekarz prowadzący mówi, że trzeba natychmiast operować.
Otwieram oczy.
Na podłodze ląduje smak ulubionych owoców. I tak już nie mogę ich jeść, więc nawet nie czuję wielkiego żalu. Upuszczam na ziemię kartkę, na której napisałam "jazda na rowerze". Zgniatam i wyrzucam też samochód. Co będzie dalej?
Operacja usunięcia guza
Operacja udaje się, usunięto guz. Powoli wracają siły. W głowie pojawiają się plany na przyszłość. Co w takim momencie życia można planować? Nadrobienie zaległości w czytaniu książek, spotkania ze znajomymi, wyjazd na wakacje, czas dla bliskich, powrót do pracy i zaangażowanie się w projekt. Pojawia się nadzieja na normalne życie.
I nagle, znów uczucie ostrego bólu w dole brzucha.
Otwieram oczy.
Patrzę na moje kartki. Zostało ich tylko dwanaście. Gniotę kartkę z morzem i jednym marzeniem.
Przerzuty
Wraz z chemią i radioterapią zaczynają się nudności i biegunka. Paznokcie się łamią, w ustach robią się bolesne rany, dziąsła krwawią. Całe ciało boli, ale włosy wciąż nie wypadły. Chociaż tyle. Co raz trudniej podnieść się z łóżka.
Otwieram oczy.
Wybieram kartkę, na której napisałam: "czytnik e-booków". Tłumaczę sobie, że w takiej sytuacji i tak nie miałabym siły skupić się na lekturze. Wyrzucam też moje ostatnie, największe w życiu pragnienie. Zdaję sobie sprawę, że już nie zdążyłabym go zrealizować. A ty którą kartkę zgnieciesz na tym etapie?
Warsztaty umierania stają się coraz mniej przyjemne. Czuję niepokój. Nie chcę dokonywać dalszych wyborów.
Ból i morfina
Zamykam oczy, Kasia Boni dalej prowadzi mnie i innych uczestników przez opowieść. Ból staje się nie do wytrzymania. Lekarze zwiększają dawkę chemii. Włosy, brwi i rzęsy dawno wypadły. Od teraz szpital jest domem. W nocy umiera człowiek leżący na łóżku obok. Przed śmiercią krzyczał z bólu.
Otwieram oczy.
Zgniatam kartkę z moim, prawdziwym domem. Skoro na stałe przyjęto mnie do szpitala to nie będzie mi już potrzebny. Muszę wybrać jeszcze dwie. Na podłodze lądują pomarańczowe karteczki z ostatnimi przyjemnościami.
Czuję, że tak niewiele mi już zostało.
Wszystko jedno
Wracamy do historii. Drgawki z zimna nie ustępują i nie da się ich uspokoić. Może to przez ten padający za oknem śnieg? Są święta, rodzina przychodzi do szpitala. Podnoszą łóżko do pozycji siedzącej i wręczają prezenty. Szkoda tylko, że brakuje sił na ich rozpakowanie. Jedynie morfina pomaga.
Otwieram oczy.
Na kartkach widzę już tylko imiona pięciu osób. Mam zgnieść i wyrzucić na podłogę troje z nich. Zaciskam palce. Nie chcę tego robić. Czuję się z tym okropnie. Nagle zdaję sobie sprawę, że nie wpisałam jednego człowieka, o którym myślałam, że wcale nie jest mi bardzo bliski, ale gdy wyobrażam sobie taki moment życia, to chciałabym, żeby przy mnie był.
Trzy najbliższe mi osoby leżą na podłodze. A ty wiesz, co stracisz w tym rozdaniu?
Ostatnie dni
W czytanej przez prowadzącą historii minął rok. Znów jest wiosna. Ktoś z rodziny zawsze czuwa przy szpitalnym łóżku. Trudno rozpoznać twarze i głosy. Brakuje sił, żeby cokolwiek powiedzieć. Można tylko mocniej ścisnąć trzymającą nas dłoń.
Otwieram oczy.
Zostały dwie kartki. Myślę, jak dobrze, że nie mam dwójki dzieci. Bo jak miałabym wybrać, które odrzucić jako pierwsze? Losować z zamkniętymi oczami? A może dzieci trzeba gnieść i wyrzucać wcześniej, żeby właśnie nie musieć wybierać?
Na podłodze ląduje przedostatnia kartka. Rozstałam się z kolejnym bliskim mi człowiekiem.
Trzy ostatnie oddechy
Kasia Boni czyta zakończenie: "Przychodzi taki dzień, kiedy nie czujesz już bólu. Nie słyszysz głosów lekarza ani pielęgniarek. Nie widzisz już drzew za oknem.
Odetchnij trzy razy. Naprawdę głęboko.
Raz.
Dwa.
Trzy.
Otwórz oczy. Spójrz na ostatnią kartkę leżącą na stole. Zgnieć ją. I wyrzuć.
A teraz weź jeszcze jeden głęboki wdech. Kiedy wypuścisz powietrze – umrzesz."
Ostatnia kartka
Przeżyłam warsztaty umierania. Niektórzy mają wilgotne oczy. Niektórzy nie spodziewali się, że kartka, z którą zostaną na koniec, będzie właśnie tą ostatnią. Ktoś na kres życia chciałby zachować najważniejszego człowieka w życiu. Inny wolałby odchodzić z myślą o byciu kochanym i o tym, że tą miłością może kogoś obdarzyć. Jest też osoba, która do ostatnich sekund chce zatrzymać przyjemność i radość płynącą z przytulania się.
A co byłoby napisane na twojej ostatniej kartce?