Bush na granicy międzykoreańskiej
Składający wizytę w Korei Południowej prezydent USA George W. Bush w środę odwiedził jeden z posterunków granicznych na linii demarkacyjnej, oddzielającej dwa państwa koreańskie.
20.02.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Ubrany w zieloną wojskową kurtkę, Bush z zabezpieczonego workami z piaskiem bunkra przez lornetkę oglądał puste, oczyszczone z drzew i krzewów ziemie strefy przygranicznej w Korei Północnej. W pobliżu tej granicy - uważanej za najbardziej ufortyfikowaną i ostatnią zimnowojenną granicę na świecie - stacjonuje 37 tys. amerykańskich żołnierzy.
W czasie pobytu na granicy, amerykański prezydent po raz kolejny nazwał Koreę Północną "złą", przypominając incydent z lat 70., gdy Północni Koreańczycy brutalnie zabili tu dwu amerykańskich żołnierzy.
Siekiery, użyte przeciwko dwu amerykańskim żołnierzom, znajdują się w "muzeum pokoju"; nic dziwnego, że uważam Koreańczyków z Północy za złych - powiedział Bush.
Prezydent odwołał się do incydentu z sierpnia 1976 r., gdy około 30 północnokoreańskich żołnierzy napadło na grupę Amerykanów, nadzorujących wycinanie drzew w strefie zdemilitaryzowanej, oddzielającej obie Koree. Dwaj amerykańscy żołnierze zostali wówczas zaszlachtowani używanymi w czasie wyrębu siekierami - ich ciała zostały zmasakrowane nie do poznania. Użyte w czasie ataku siekiery umieszczono następnie w muzeum w Korei Północnej, znajdującym się tuż przy granicy.
Z kolei podczas odwiedzin na stacji kolejowej Dorasan, znajdującej się na linii demarkacyjenej George Bush zaapelował w środę do Korei Północnej o otwarcie granic tego izolowanego komunistycznego kraju.
Bush skrytykował władze północnokoreańskie za karmienie armii w sytuacji, gdy miliony cywilnych obywateli tego kraju głodują. Stwierdził też, że Korea Północna jest "jednym z najgroźniejszych" państw świata oraz zapowiedział, iż w sytuacji zagrożenia z Północy, Stany Zjednoczone trwać będą u boku Korei Południowej.
Stany Zjednoczone nie pozwolą na to, by ktokolwiek im groził - oświadczył Bush.
Bush zwrócił się także do Phenianu o przyjęcie takich ogólnoludzkich wartości jak wolność czy prawa człowieka oraz o podjęcie działań na rzecz modernizacji tego kraju. (ajg)