Brytyjski parlament zablokuje Brexit? "Polityczne samobójstwo"
• W Izbie Lordów powstaje ponadpartyjna koalicja, która planuje opóźnić Brexit
• Jeśli Sąd Najwyższy uzna, że Brexit musi poprzedzić ustawa, lordowie ci planują ją odrzucić
• Dr Biskup uważa, że Izba Lordów nie ma politycznego umocowania do zablokowania Brexitu
• Ekspert nie wierzy, że na taki krok zdecyduje się Izba Gmin
• "Posłowie, którzy zagłosowaliby przeciw rządowi popełniliby polityczne samobójstwo"
Izba Lordów opóźni Brexit? Taki scenariusz jest rozważany przez ponadpartyjną koalicję - informuje dziennik "The Times". Jego powodzenie uzależnione jest od decyzji Sądu Najwyższego w sprawie pozwu skierowanego przez grupę obywateli domagających się, aby procedurę wyjścia z Unii Europejskiej poprzedziła ustawa. Twierdzą oni, że bez tego aktu prawnego brytyjski rząd ma związane ręce. Jeśli Sąd Najwyższy przyzna im rację, parlament będzie musiał przyjąć stosowną ustawę. Część lordów proponuje, aby odrzucić ją, gdy trafi do izby wyższej, i tym samym opóźnić procedurę wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE.
Niektórzy lordowie idą o krok dalej i uważają, że ustawę powinna odrzucić również Izba Gmin, co całkowicie zablokowałoby procedurę Brexitu. Taka decyzja oznaczałaby jednak sprzeciw wobec demokratycznej woli wyborców wyrażonej w referendum. W ocenie dr Przemysława Biskupa z Grupy Badawczej Britannia Uniwersytetu Warszawskiego oraz Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, opóźnienie procedury Brexitu przez izbę wyższą parlamentu jest mało prawdopodobne. Dlaczego?
- Lordowie chcący odrzucenia ustawy są w mniejszości. Poza tym weto zawieszające izby wyższej ogranicza się do dwóch sesji parlamentu. Zazwyczaj sesje parlamentu zwołuje się na rok. Gdyby jednak rząd zechciał chwycić się kruczków prawnych, to mógłby zwołać sesję parlamentu i zakończyć ją w ciągu pięciu dni, a następnie zwołać kolejną - tłumaczy rozmówca Wirtualnej Polski. W ocenie Biskupa do odrzucenia ustawy nie dojdzie z jeszcze jednego powodu.
- Izba wyższa nie utrudnia procedowania ustawodawstwa, które realizuje zobowiązania programowe rządu na podstawie których wygrał wybory - tłumaczy ekspert. I przypomina, że w manifeście Partii Konserwatywnej oraz innych dużych ugrupowań brytyjskich znajdował się postulat rozpisania referendum. - Próby obstrukcji ze strony Izby Lordów stanowiłyby naruszenie twardych zobowiązań związanych z programem rządu. Zainicjowanie skutecznej rebelii przeciwko Brexitowi w izbie wyższej jest niemożliwe, ponieważ nie ma ona dostatecznego politycznego umocowania - wyjaśnia dr Biskup. I dodaje, że głosy lordów mogą być jedynie balonem próbnym, którego celem jest sprawdzenie reakcji społeczeństwa na pomysł zablokowania Brexitu.
- Mało prawdopodobne, ale teoretycznie możliwe jest, że ustawa zostanie odrzucona przez Izbę Gmin. Mogłoby się tak stać, gdyby powstała w niej koalicja posłów opowiadających się pozostaniem WB w UE. W Partii Konserwatywnej nie ma takiej większości, a to oznacza, że musieliby dołączyć do niej parlamentarzyści z innych ugrupowań - wyjaśnia Biskup. Rozmówca Wirtualnej Polski nie wierzy jednak w to, że część konserwatystów zdecydowałaby się wystąpić przeciw własnemu rządowi.
- Polityka brytyjska opiera się na podziałach partyjnych. Posłowie, którzy otwarcie zagłosowaliby przeciw rządowi, który realizuje zobowiązania zawarte w manifeście wyborczym popełniliby polityczne samobójstwo - tłumaczy ekspert.