Brytyjska prasa pozytywnie o bliskowschodniej misji Blaira
Brytyjska prasa pozytywnie
oceniła środowe rozmowy Tony'ego Blaira w Izraelu i Autonomii
Palestyńskiej, podkreślając, że inicjatywa premiera w sprawie
londyńskiej konferencji pokojowej stanowi krok w doskonałym
kierunku.
Blair potwierdził w Jerozolimie i Ramalli w środę, iż w 2005 r. - prawdopodobnie na początku marca - w Londynie zwołana zostanie bliskowschodnie konferencja pokojowa. Jej celem - podkreślał - będzie wznowienie dialogu izraelsko-palestyńskiego. Blairowi nie udało się jednak przekonać Izraela do uczestnictwa w tym spotkaniu.
Dziennik "Daily Telegraph" pisze, iż Blair pozostał wierny swej deklaracji, iż uczyni kwestię bliskowschodnią priorytetem polityki swego rządu. "Blair wystąpił w charakterze amerykańskiego wysłannika, którego zadaniem było popchnąć Palestyńczyków w kierunku stołu rokowań. I jakkolwiek priorytety Waszyngtonu i Blaira mogą być zasadniczo różne, w efekcie to właśnie brytyjskiemu premierowi przypadło przerzucenie piłki na palestyńską stronę boiska" - pisze dziennik.
Z kolei "Times" ostrzega przed zbyt entuzjastycznym podejściem do idei londyńskiej konferencji, przypominając podobne nieudane inicjatywy z przeszłości. Dziennik dodaje też, że Wielka Brytania w bliskowschodnim dramacie odgrywa jedynie rolę statysty a nie głównego gracza.
Obie gazety - "Daily Telegraph" i "Times" zaznaczają jednak, iż przebieg i skutki konferencji zależeć będą przede wszystkim od nowego kierownictwa palestyńskiego, jakie zostanie powołane w czasie styczniowych wyborów.
Blair w środę rozmawiał w Jerozolimie z premierem Arielem Szaronem, który uzależnił dialog z Palestyńczykami od wstrzymania fali przemocy. Blair ze swej strony formalnie poparł stanowisko Izraela, że "jednostronne wycofanie" ze Strefy Gazy (likwidacja osiedli żydowskich i odwołanie wojska w 2005 r.) winno stanowić część pokojowego planu, zwanego potocznie bliskowschodnią mapą drogową. Blair dodał jednak, że wycofanie z Gazy winno być tylko kolejnym etapem a nie finałem pokojowego procesu.
Później brytyjski premier udał się do Ramalli, gdzie rozmawiał z szefem OWP i faworytem palestyńskich wyborów - byłym premierem Mahmudem Abbasem. Jako pierwszy zagraniczny przywódca odwiedził też grób Jasera Arafata w Ramalli - delegacja brytyjska - podaje BBC News - nie zgodziła się jednak na złożenie wieńca na grobie i Blair ograniczył się do lekkiego pochylenia głowy.