Brytyjska policja będzie uzbrojona w paralizatory
Już wkrótce wszyscy oficerowie brytyjskiej policji będą patrolować ulice uzbrojeni w kontrowersyjne paralizatory typu taser.
Jeszcze w tym roku ministrowie mają ogłosić stosowny projekt w tej sprawie - informuje dziennik "Polska".
Tasery pozwolą obezwładniać agresywnych napastników, osobników podejrzanych o planowanie samobójczych ataków bombowych czy pijanych wandali.
Brytyjska minister spraw wewnętrznych Jacqui Smith uważa, że użycie tasera do obezwładnienia zbirów i agresywnych przestępców pozwoli chronić oficerów przed obrażeniami i ranami. Zdaniem Smith, dzięki paralizatorom już wkrótce do zamieszek będą wysyłane mniejsze patrole niż obecnie.
Urzędnicy zapowiadają, że jeszcze w tym roku wszystkie jednostki policji w Anglii i Walii zostaną wyposażone w paralizatory. Projekt wywołał protesty obrońców praw człowieka, którzy uważają, że tego typu broń należy stosować tylko w wyjątkowych okolicznościach, a prawo do jej użycia powinni mieć wyłącznie specjalnie przeszkoleni oficerowie.
Taser to rodzaj elektrycznej broni ręcznej, kształtem przypominającej pistolet, która nie zabija, a jedynie czasowo obezwładnia. Generowany przez paralizator prąd czasowo zakłóca działanie układu nerwowego, paraliżując mięśnie, co sprawia, że potraktowana nim osoba upada na ziemię lub zastyga w bezruchu.
Oficerowie policji uważają, że to dobra alternatywa wobec policyjnej pałki, a w skrajnych przypadkach nawet strzelania z broni palnej.
Tymczasem obrońcy praw człowieka mówią o licznych przypadkach nadużywania tej broni. W 2005 r. chory na cukrzycę z Leeds został dwukrotnie porażony z paralizatora, gdy podczas jazdy autobusem zapadł w śpiączkę. Policjanci wzięli go za zamachowca-samobójcę, bo nie odpowiedział na ich wezwania.
W ubiegłym roku polski robotnik Robert Dziekański zmarł po tym, jak kanadyjscy policjanci porazili go taserem na lotnisku w Vancouver.