Brutalne zabójstwo Polaka w Irlandii. Zginął przez pomyłkę?
Irlandzka policja wciąż szuka sprawców zabójstwa 35-letniego Mikołaja W., który zginął w niedzielę w swoim domu w Ballincollig. Nadal nie znają motywu, jakim kierowali się sprawcy. Podejrzewają nawet, że Polak mógł zginąć przez pomyłkę.
Doświadczeni irlandzcy policjanci, którzy zajmują się sprawą zabójstwa Polaka przyznają, że nie widzieli "tak przerażającej zbrodni". Ich zdaniem okrucieństwo sprawców może świadczyć o tym, że motywem zbrodni był jakiś osobisty zatarg. Potwierdzać to ma również fakt, że napastnicy nie użyli broni palnej, choć ją mieli - znaleziono ją później w porzuconym, spalonym BMW.
Śledczy sprawdzają pocztę e-mailową ofiary, jego profile społecznościowe, przeglądają listę klientów jego firmy, przesłuchują osoby, z którymi miał kontakt w ostatnim półroczu, szukając ludzi, które mogły mieć zatarg z Mikołajem W. lub mu grozić.
Wiadomo już, że ofiara nigdy nie miała zatargu z prawem w Irlandii. Nie jest także znana organom ścigania w Polsce.
Mikołaj W. zginął przez pomyłkę?
Śledczy bardzo poważnie zastanawiają się też nad możliwością "zabójstwa przez pomyłkę". Uważają, że bandyci mogli pomylić adres i zamordować Mikołaja W. przez przypadek.
Już wiadomo, że spalone BMW, w którym znaleziono broń palną i maczety, zarejestrowane było do niedawna na jednego z mieszkańców Ballincollig. Niedawno zostało jednak sprzedane.
Policja wciąż apeluje o dzielenie się z nią wszelkimi informacjami, które pomogłyby w wyjaśnieniu tej zbrodni. Zwróciła się także o pomoc do taksówkarzy i kierowców, którzy przemieszczali się w pobliżu domu Mikołaja W. feralnej nocy.
Tymczasem do Irlandii, jak informuje "The Sun" przyjechali bliscy żony zamordowanego Mikołaja W. - jej ojciec i szwagierka. Kobieta wciąż jest w szpitalu.
- Nie mamy pojęcia, co się stało. Jesteśmy zaskoczeni. To była wspaniała rodzina. Mikołaj był wspaniałym, pomocnym człowiekiem o bardzo ciepłym sercu. Nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego zaatakowali właśnie ich - powiedziała przyjaciółka Polaków w rozmowie z "Irish Examiner". - Mikołaj mieszkał tutaj od 12 lat. Irlandia to był ich dom. Tutaj urodziły się ich dzieci, tutaj chodziły do szkoły. Teraz to się skończyło. Nie sądzę, by wrócili do tego domu - dodała.
Zbrodnia w Ballincollig
Do morderstwa doszło w niedzielę ok. godz. 3 w nocy. Żona mężczyzny relacjonowała, że sprawców było co najmniej trzech. Wszyscy mieli na sobie kominiarki. Kilkukrotnie zaatakowali jej męża maczetami. Uderzali w głowę i górną część ciała. Jak przekazała policji, mówili płynnie po angielsku.
Kobieta próbowała bronić męża. Odniosła kilka poważnych urazów twarzy, szyi i przede wszystkim dłoni. Ich dwoje dzieci, chłopiec i dziewczynka w wieku poniżej sześciu lat, byli w tym czasie w swoim pokoju w innej części domu. Gdy usłyszeli atak, obudzili się.
W domu była wówczas jeszcze jedna kobieta, która wynajmowała w nim pokój. Uciekła przez tylne okno, gdy usłyszała co się dzieje.
Źródło: irishtimes.ie, irishexaminer.com, thesun.co.uk, thejournal.ie