ŚwiatBronisław Komorowski: demokratyczne wybory dadzą legitymację nowej władzy na Ukrainie

Bronisław Komorowski: demokratyczne wybory dadzą legitymację nowej władzy na Ukrainie

- Zmiana władzy na Ukrainie dokonuje się z niejasnością w kwestiach formalno-konstytucyjnych, ale taka jest natura rewolucji - mówi prezydent Bronisław Komorowski. Według niego demokratyczne wybory dadzą wystarczającą legitymację dla sprawowania postrewolucyjnej władzy na Ukrainie.

Bronisław Komorowski: demokratyczne wybory dadzą legitymację nowej władzy na Ukrainie
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

25.02.2014 | aktual.: 25.02.2014 10:56

Prezydent pytany w radiu RMF FM, czy zmianę władzy na Ukrainie uważa za dokonaną, podkreślił, że dokonuje się ona "na drodze rewolucyjnej, a więc z niejasnością w kwestiach formalno-prawno-konstytucyjnych." - Ale taka jest natura rewolucji - dodał Komorowski.

Dopytywany, czy wątpliwości konstytucyjne są poważne, prezydent odpowiedział, że "one istnieją i nie należy ich lekceważyć". - Nie należy mówić, że nie ma problemu. Należy liczyć na to, że problem konstytucyjności tych władz zostanie rozwiązany przez jednoznacznie demokratycznie przeprowadzone wybory - powiedział prezydent. Jak zaznaczył, bezstronne wybory, pilnowane przez międzynarodową opinię publiczną, dadzą "wystarczającą legitymację dla sprawowania postrewolucyjnej władzy na Ukrainie".

Zapytany, czy Wiktora Janukowycza można uznać za byłego prezydenta Ukrainy Komorowski odpowiedział: "wszystko na to wskazuje, że (Janukowycz) nie rządzi, że utracił nie tylko realną możliwość rządzenia, ale utracił także chyba coś, bez czego władzy nie da się sprawować - to znaczy legitymację moralną i polityczną do sprawowania władzy".

Prezydent podkreślił, że Wiktor Janukowycz jest oskarżany obecnie nie tylko przez przeciwników, ale też przez własne zaplecze polityczne. - Mamy do czynienia z problemem natury konstytucyjno-formalnym, ale faktycznie nastąpiła zmiana władz - zaznaczył.

Na pytanie, czy uważa, że dobrze się stało, że Janukowycz został obalony, Komorowski odpowiedział: "zobaczymy co z tego wyniknie dalej". - Mogę powiedzieć - jedno jest pewne: tak się stało, a skoro się stało, to nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, tylko trzeba brać się do roboty i próbować znajdować optymalne rozwiązania w ramach zaistniałej sytuacji. Sytuacja jest rewolucyjna i jest pytanie, jak tej rewolucyjnej Ukrainie pomóc - powiedział prezydent.

Według niego można to robić m.in. wskazując na dobre polskie wzorce, "gdzie rewolucja się samoograniczała, gdzie rewolucja oznaczała jednocześnie akceptację dla szukania możliwości działania na rzecz reformy państwa wszystkich sił politycznych bez wykluczania kogokolwiek". Komorowski przyznał, że w przypadku Ukrainy byłoby to pewnie o wiele trudniejsze do przeprowadzenia, bo "tam jeszcze świeża krew na Majdanie budowała nastroje ludzi". Ale - podkreślił prezydent - warto też pamiętać i wyciągać wnioski z tego, że Polska przez ostatnie 25 lat pomnożyła PKB na głowę mieszkańca 2,5-krtonie. - To jest jasne, że polska droga się Polsce opłaciła - dodał.

Zapytany o stwierdzenie premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa, że uznanie przez część państw Zachodu nowych władz na Ukrainie jest "aberracją", a legitymacja wielu organów władzy na Ukrainie budzi duże wątpliwości, Komorowski odpowiedział, że "tak się wypowiada Rosja, inne kraje świata szczególnie świata zachodniego raczej omijają ten temat licząc na to, że właśnie wolne, demokratyczne, nie do zakwestionowania wybory będą tym wystarczającym mandatem dla sprawowania władzy przez ten układ, który się wyłoni w wyniku rewolucji".

Na pytanie, czy nie obawia się, że reakcja Rosji stworzy realne zagrożenie, że z tego mogą wyniknąć znacznie poważniejsze problemy niż te, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach, Komorowski odparł, że mogą, ale też zwrócił uwagę na takie zachowanie strony rosyjskiej, w którym najpierw jej przedstawiciel nie podpisuje porozumienia między opozycją a Janukowyczem, przy negocjowaniu którego był obecny, a potem Rosja mówi o konieczności wykonania tej umowy.

- To też jest ciekawe zjawisko, według mnie dające się różnie interpretować. Dopuszczam taką możliwość, że jednak polityka rosyjska uznała, że na tym etapie nie da się zrealizować innych dalej idących rosyjskich celów względem Ukrainy, zwiększenia jej stopnia uzależnienia od Rosji i trzeba się zadowolić o wiele mniejszą cząstką tego tortu politycznego i akceptować głębokość zmian zachodzących niezależnie albo wbrew woli rosyjskiej - powiedział prezydent.

Na uwagę, że Rosja mówi, że istnieje zagrożenie dla życia i zdrowia jej obywateli Ukrainie, a takie stwierdzenia w przeszłości kończyły się fatalnie, Komorowski odpowiedział, że "nie sądzi, żeby dzisiaj Rosja mogła w stosunku do Ukrainy spróbować zastosować metody, które zastosowała np. wobec o wiele mniejszej Gruzji". Zapytany, czy reakcja militarna według niego nie wchodzi w grę, prezydent stwierdził, że "żadnego scenariusza nie należy odrzucać, ale wydaje mu się, że są to scenariusze bardzo mało prawdopodobne".

Jego zdaniem prawdopodobne jest wywieranie nacisku na samych Ukraińców poprzez podnoszenie różnic wewnętrznych na Ukrainie, co - jak zauważył - robią już głównie media rosyjskie. Ponadto najbardziej prawdopodobny według Komorowskiego jest scenariusz wykorzystywania przez Rosję kłopotów gospodarczych Ukrainy.

Na pytanie ile polski podatnik powinien zapłacić na ratowanie Ukrainy, Komorowski odparł, że trzeba się poruszać między realiami a wyzwaniami. Podkreślił, że nasze możliwości się zwiększają, ale nie są na miarę dużych potrzeb dużych krajów z nami sąsiadujących. - Ukraina jest wielkim krajem. Nie da jej się, że tak powiem, zanieść na Zachód, nie da się wziąć na siebie brzemienia ciężaru złej gospodarki, ta gospodarka musi się zmienić - powiedział prezydent.

Według niego pomoc Ukrainie musi polegać przede wszystkim na budowaniu determinacji u ukraińskich polityków ku uruchamianiu reform. "Na reformy, czy na osłonę refom świat zachodni znajdzie pieniądze i Polska także" - powiedział prezydent. Dodał, że polski budżet w 1989 r. był w jeszcze gorszym stanie niż obecnie ukraiński. - A jednak zacisnęliśmy zęby, byli mądrzy, odważni politycy, którzy potrafili powiedzieć: "narodzie zaciskamy zęby, zaciskamy pas i przekształcamy nasz kraj na lepszy, gospodarkę na bardziej logiczną" i dzisiaj mamy sukces - powiedział.

Komorowski zaznaczył, że mówi to Kijowowi cały czas, ale "oczywiście dopuszcza konieczność udzielenia doraźnej pomocy ze względu na ten czas do wyborów". - Tu jest jakaś potrzeba wsparcia, ale wsparcie powinno być uzależnione trochę od deklaracji polityków ukraińskich czy przejawią wolę głębokiej reformy, czy znajdą w sobie odwagę - podkreślił Komorowski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)