Broń masowego rażenia w Iraku - straszak bez pokrycia
Administracja prezydenta Busha
wielokrotnie używała jako argumentu za wojną domniemanych
irackich przygotowań do produkcji broni nuklearnej, chociaż nie
miała na nie dowodów - pisze niedzielny "Washington Post".
W obszernym artykule opartym na wywiadach z anonimowymi przedstawicielami rządu i niezależnymi ekspertami dziennik opisuje m.in. sprawę rur aluminiowych, które Irak kupił rzekomo w celu użycia ich do budowy wirówek do wzbogacania uranu, komponentu broni atomowej.
W rzeczywistości - jak wykazali eksperci z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej - rury te miały służyć do budowy rakiet konwencjonalnych będących kopią włoskiej rakiety Medusa 81. Parametry rur odpowiadały specyfikacjom niezbędnym do budowy tych rakiet i wskazywały, że nie nadają się one do budowy wirówek.
Kiedy reżim Saddama Husajna odpowiadał na zarzuty USA w sprawie rur, że zostały one zakupione do budowy rakiet, Waszyngton określił to jako kłamstwo. W styczniu jednak MAEA przedstawiła USA dowody potwierdzające wersję Bagdadu.
W miesiącach poprzedzających wojnę z Irakiem zakwestionowano też wiarygodność raportu wywiadu z października 2002 r. mówiącego, że Irak wznowił prace w zakładach, w których realizowano program nuklearny. W wątpliwość podano też osławione już rewelacje o rzekomych irackich próbach zakupu uranu w Nigrze.
Mimo to Bush i jego najbliżsi współpracownicy publicznie nadal wspominali o nuklearnym zagrożeniu ze strony Iraku. 17 marca prezydent oświadczył w przemówieniu telewizyjnym, że terroryści używający broni nuklearnej otrzymanej z pomocą Iraku mogą zabić setki tysięcy niewinnych ludzi.
16 marca w wywiadzie dla telewizji NBC wiceprezydent Dick Cheney powiedział: "Wiemy, że Saddam Husajn jest absolutnie zdecydowany pozyskać broń nuklearną i uważamy, iż w istocie odtworzył on już tę broń".