"Brat miał ze sobą maczetę". Nowe fakty ws. tajemniczej śmierci Polaka w Meksyku
Chociaż na początku twierdzono, że Krzysztof Chmielewski miał wypadek rowerowy, teraz wiele zaczyna wskazywać na morderstwo. Również jego siostra Izabela Schmidke nie wierzy, że brat po prostu spadł z urwiska. Zapewnia, że widziała zdjęcie, które zdecydowanie temu przeczy.
Krzysztof Chmielewski podróżował na rowerze z Kanady do Argentyny. Kilka dni temu media obiegła informacja, że został odnaleziony martwy w Meksyku. Od razu stwierdzono, że przyczyną śmierci był nieszczęśliwy wypadek.
Również rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Joanna Biranowska-Sochalska informuje nas, że śledztwo w tej sprawie prowadzone jest w kierunku "nieumyślnego spowodowania śmierci". Teraz w sprawie pojawia się jednak wiele nowych wątków.
Próbują sprowadzić ciało do Polski
- Sprawa jest znana konsulowi RP w Meksyku, który pozostaje w kontakcie ze służbami meksykańskimi - informuje Wirtualną Polskę Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Pracownicy MSZ podkreślają jednak, że "do tej pory tożsamość odnalezionej ofiary nie została ostatecznie potwierdzona". Dlaczego jest to tak ważne?
- Rodzina nie chce kremacji zwłok. W związku z tym planowaliśmy rozpoczęcie zbiórki pieniędzy na sprowadzenie ciała, ale nie możemy z nią wystartować, dopóki nie mamy stuprocentowej pewności, że to ciało Krzysia - mówi nam przyjaciółka podróżnika.
- Był moim przyjacielem. Znamy się 12 lat. Uważam, że jego śmierć nie była przypadkowa, a to, że jest odnaleziony, to zasługa poszukiwań (innego zaginionego mężczyzny - red.) niemieckiego kolarza - dodaje.
O tym, jak dużym problemem są niezidentyfikowane zwłoki, mówi również inna znajoma Chmielewskiego. - W związku z tym nie mamy nawet aktu zgonu. Nie ma odzewu z konsulatu. Właściwie stoimy w miejscu. Ruszenie ze zbiórką jest w związku z tym bardzo skomplikowane - zaznacza.
Obie kobiety podkreślają, że podróżnik ciężko pracował na przygotowanie do wyprawy i bilety lotnicze do Stanów Zjednoczonych. Pieniędzy nie wystarczyło na odpowiednie ubezpieczenie, dlatego koszt transportu ciała jest teraz poważnym problemem.
Ciało bez stopy i głowy
Siostra Chmielewskiego podkreśla, że kontaktowała się już z konsulem RP w Meksyku. Kiedy zapytała o identyfikację ciała, urzędnik zasugerował jej, by udała się bezpośrednio do Meksyku i poddała badaniu DNA.
- Ale za co ja mam tam jechać? Jestem zwykłym szarym obywatelem z kredytem na 30 lat. Nie mam pieniędzy na taki bilet - mówi w rozmowie z Radiem Szczecin.
Izabela Schmidke zdradza, że ostatnio rozmawiała z bratem pod koniec miesiąca. - Mówił, że zbiera pieniążki i szykuje się do dalszej podróży... w trochę bardziej niebezpieczny region. Był tego świadomy i próbował jakoś się do tego przygotować. Nie kupował oczywiście broni palnej, ale mówił, że ma maczetę - informuje Schmidke.
Podkreśla, że nie wierzy w wypadek, ponieważ na własne oczy widziała zdjęcie z miejsca, gdzie znaleziono zwłoki. - Ciało było ułożone w bardzo nienaturalnej pozycji. Nie miało głowy i jedną stopę miało podobno odciętą. Ciężko mi więc uwierzyć, że to był wypadek - dodaje Radiu Szczecin.
Świadek miał widzieć, jak ktoś wrzuca ciała do wąwozu
Izabela Schmidke powołuje się również na relację jednego z meksykańskich prawników. Mężczyzna zapewnia, że widział wyniki sekcji zwłok. Z dokumentów ma wynikać, że w ciele podróżnika nie było żadnych połamanych kości ani obrażeń wewnętrznych.
Taka opinia biegłych wykluczałaby teorię o śmierci na skutek upadku z bardzo dużej wysokości. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Ciało Polaka odnaleziono przy okazji poszukiwań innego podróżnika, Niemca Rainera Hagenbuscha. Meksykańskie służby otrzymały zgłoszenie o ciele znajdującym się w wąwozie niedaleko autostrady z Ocosingo do San Cristobal. Okazało się, że nie należało ono do Niemca, ale właśnie do Polaka. Zwłoki Hagenbuscha znaleziono z kolei kilkaset metrów dalej.
Meksykański prawnik Juanjo Gutiérrez Brínguez przekonuje, że obydwaj mężczyźni zostali obrabowani i zabici. Przy ciele Polaka brakowało podobno m.in. jego kamerki GoPro oraz portfela z pieniędzmi i dokumentami.
Gutiérrez utrzymuje także, że znalazł naocznego świadka, który widział, jak 22 kwietnia o godz. 11:30 wyrzucano ciała cyklistów do wąwozu. - Po opublikowaniu mojej relacji z wizyty w prokuraturze odezwało się do mnie około tysiąca osób. Wśród nich był mieszkaniec San Cristóbal, który widział, jak trzej mężczyźni wynoszą ciała z samochodu i zrzucają je w dół wąwozu - opowiada.
Dodaje, że świadek boi się zgłosić do miejscowej policji i nie ufa funkcjonariuszom. Miał też dodać, że oficjalne zeznania złoży tylko wtedy, gdy śledztwo będzie prowadzone we współpracy z ambasadą Niemiec oraz Polski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl