Bracia Moskale nam nie odpuszczą
Rosjanie rzucili wszystkie siły, by się
dowiedzieć, co z dala od świateł jupiterów, w zaciszu gabinetów
ustalił prezydent Lech Kaczyński podczas niedawnych wizyt w Azji
Środkowej i na Zakaukaziu. Ponieważ za bardzo im nie wychodzi,
zaatakowali Polskę z innej strony i wyciągnęli sprawę zamkniętej
od ponad dwóch lat rosyjskiej części ekspozycji w obozie
koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau - pisze "Życie
Warszawy".
05.04.2007 | aktual.: 05.04.2007 07:09
Głównym motywem rozmów prowadzonych przez Kaczyńskiego w Astanie i Baku była dywersyfikacja eksportu nośników energii do Polski. Plany zróżnicowania źródeł, z których czerpać będziemy ropę i gaz na rzecz pędzącej gospodarki, zmierzają do uniezależnienia kraju od monopolu nieobliczalnego rosyjskiego sąsiada.
Tym samym do nakłonienia Kremla, by wyzbył się nieustannych fochów, pretensji, chęci pouczania i stawiania do kąta Warszawy. Bo zdecydowanie miał rację były premier Kazimierz Marcinkiewicz, gdy tuż po objęciu urzędu mówił, że Moskwa będzie traktować Polskę na równorzędnych, partnerskich zasadach dopiero po złamaniu jej monopolistycznej pozycji na naszym rynku paliw. Wiele wskazuje, że jedno i drugie może się udać - podkreśla dziennik.
Ale zanim to się stanie, bracia Moskale długo nie będą dawać za wygraną. Bezradnie przyglądając się krzepnącej emancypacji Polski i innych byłych wasali, w ramach odwetu zechcą przynajmniej szczuć swą zdezorientowaną opinię publiczną i na Polaków, i na inne wymykające się i doskwierające im nacje. Zresztą reżim spychający Rosję do realiów i klimatu epoki przedgorbaczowowskiej (sprzed 1985 r.) nie może się obejść bez wrogów zewnętrznych. Dlatego nie ma się co dziwić, że jak diabeł z pudełka wyskoczyła sprawa zamkniętej od ponad dwóch lat rosyjskiej części ekspozycji w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.
Jak pisze "ŻW", nieporozumieniem jest okrzyknięcie ostatnich wojaży Lecha Kaczyńskiego mianem klapy. Wydaje się, że Rosjanie lepiej niż niektórzy z nas domyślają się, co się święci. Sprawia to, że zupełnie nie podoba im się sztama, jaką trzymamy z Kazachami i Azerami, a także z Gruzinami i Ukraińcami. Wiadomo bowiem, że współpraca z tymi posowieckimi nacjami może storpedować rosyjską politykę szantażu oraz zapewnić stabilizację energetyczną nam i reszcie Europy. (PAP)