Borrell: oczekuję przyznania, że nie krytykowałem Polski
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Josep Borrell chce, by polskie władze przyznały, że nigdy nie wypowiedział krytycznych słów o Polsce, które mu przypisano. Hiszpan wyraził to oczekiwanie w Strasburgu w rozmowie z dziennikarzami PAP i TVP.
11.01.2005 | aktual.: 11.01.2005 19:47
Poinformował też, że PE zaprosi w najbliższym czasie nowego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę. Szef europarlamentu był w ostatnich dniach w Polsce ostro krytykowany za polskie wątki swojego wystąpienia 10 grudnia podczas konferencji w Madrycie.
Zgodnie ze streszczeniem sporządzonym przez polską ambasadę w Hiszpanii Borrell miał krytycznie wypowiadać się na temat polskiego udziału w interwencji w Iraku i mediacji na Ukrainie oraz o antyunijnych nastrojach w Polsce.
Borrell wielokrotnie zaprzeczał, jakoby krytykował Polskę, m.in. w liście do szefa polskiej dyplomacji Adama Rotfelda. Uczynił to także we wtorkowym wywiadzie dla PAP i TVP, którego tekst poniżej zamieszczamy.
Panie Przewodniczący, sporządzone przez ambasadę polską w Madrycie streszczenie oraz dostarczony przez Pana stenogram z tej samej konferencji w stolicy Hiszpanii wyraźnie się różnią. Jak tłumaczy Pan te rozbieżności?
Josep Borrell:Nie wiem i nie mnie należy zadać to pytanie. Na szczęście istnieje dostarczone przez organizatorów konferencji nagranie tego, co powiedziałem, i to, co zostało nagrane, nie ma nic wspólnego z tym, co mi się przypisuje. Przysporzyło to problemów politycznych mnie osobiście i Parlamentowi Europejskiemu i tę sytuacje trzeba jak najszybciej naprawić.
Jest mi naprawdę bardzo przykro z powodu tego, co się stało. Chciałbym zapewnić, że ja, jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego, nie mam absolutnie żadnych negatywnych odczuć względem Polski, podobnie jak Hiszpania. My ten kraj bardzo cenimy, wiemy, jak wiele Polska wycierpiała, i szkoda, że powstało takie nieporozumienie. Mam nadzieję, że w przyszłości stosunki polsko-hiszpańskie będą się jak najlepiej układały.
Jakie rozwiązanie tego, co się stało, byłoby dla Pana najbardziej satysfakcjonujące?
Josep Borrell:Oczekuję, że (polskie) władze dyplomatyczne przyznają, iż słów, które zostały mi przypisane, nigdy nie wypowiedziałem. Nie chodzi tutaj o złe tłumaczenie ani o nieporozumienie. Chodzi o czysty wymysł. W notatce dyplomatycznej cytuje się zdania w cudzysłowie, których w stenogramie po prostu nie ma. Oczekuję potwierdzenia, że te informacje o moich słowach były nieprawdziwe.
Czy otrzymał Pan już jakąś odpowiedź ze strony polskiego rządu?
Josep Borrell:Nie, jeszcze nie było żadnych reakcji, co jest zrozumiałe, bo polska wersja stenogramu została dostarczona (do Warszawy) dopiero dzisiaj rano. Ja oczekuję tylko jednej rzeczy - żeby Polacy dowiedzieli się, co tak naprawdę wydarzyło się na konferencji w Madrycie i jak wygląda prawda.
Najwięcej emocji wzbudziły w Polsce Pana rzekome wypowiedzi krytykujące polski udziału w mediacji podczas kryzysu ukraińskiego. Jaka, Pana zdaniem, powinna być polityka Unii Europejskiej wobec Ukrainy po ostatnich wyborach prezydenckich w tym kraju?
Josep Borrell:To powinna być polityka, którą stworzono podczas kryzysu na Ukrainie. Została ona opracowana właśnie dzięki lepszej znajomości tego kraju, którą dysponujemy dzięki wkładowi Polski i Litwy. Powinniśmy Ukrainie pomóc i przychylić się do wniosku, który sformułował już nowy prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko o bliższej współpracy Ukrainy z Unią Europejską. Zaprosimy go do siedziby Parlamentu Europejskiego, a ja sam mam zamiar udać się na Ukrainę, by odwiedzić parlament ukraiński.
Inga Czerny