Borowski: nie wycofam się
Kandydat na prezydenta lider SdPl Marek Borowski zapowiedział, że nie wycofa się z kandydowania, nawet jeśli start ogłosi marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz. Borowski zaznaczył, że jest zdeterminowany i do końca kampanii będzie przekonywał wyborców, aby poparli jego program.
26.06.2005 | aktual.: 26.06.2005 15:02
Komentując najnowszy sondaż Pentora, Borowski powiedział dziennikarzom, że "sondaży jest wiele i będą jeszcze następne, o końcowym wyniku wyborów zadecyduje jednak kampania i debaty publiczne". Lider SdPl był gościem niedzielnego kongresu Unii Pracy.
Z najnowszego sondażu Pentora dla Polskiego Radia wynika, że wśród zdecydowanych na udział w wyborach prezydenckich i wiedzących, na kogo chcą zagłosować, największe poparcie uzyskałby Włodzimierz Cimoszewicz - 22,3%.
Na drugim miejscu znalazł się Lech Kaczyński (19% głosów), a na trzecim Zbigniew Religa (16%). Na dalszych miejscach w sondażu prezydenckim uplasowali się Donald Tusk (14,7%), Andrzej Lepper (10,4%) i Marek Borowski (8%).
Nie biorę pod uwagę wycofania się z kampanii, obiecałem to swoim wyborcom, a ja zawsze dotrzymuję słowa. Moi wyborcy nie zrozumieliby tego ruchu - powiedział Borowski. Jak zaznaczył, w ciągu trzech miesięcy kampanii wiele może się jeszcze zmienić.
Postaram się, aby poparcie dla mnie 9 października było dostatecznie wysokie - zapowiedział.
Pytany, jak ocenia wysoki wynik Cimoszewicza, który na razie nie chce kandydować, odparł: kandydat, który głośno demonstruje swoje obrzydzenie do polityki, zawsze zarobi w oczach opinii publicznej, ale potem trzeba będzie wejść do tej polityki, przestać hamletyzować, zacząć wypowiadać się w różnych kwestiach i wówczas te warunki konkurencji zostaną wyrównane.
Borowski powiedział też, że wybory na prezydenta nie są wyborami "drugiego ministra spraw zagranicznych". Choć sprawy europejskie są ważne i ja je doceniam, ale to będą wybory prezydenta kraju, który według mojej koncepcji powinien przede wszystkim zająć się sprawami krajowymi - zaznaczył.
Według lidera SdPl, Cimoszewicz "pewnie wkroczy do gry". Ale bierze on wówczas na siebie odpowiedzialność za to, że będzie dwóch kandydatów lewicy, głosy się podzielą i może to utorować drogę zwycięstwa innemu kandydatowi - dodał.